Trunki Baczewskiego, proces Rity Gorgonowej, początki polskiego futbolu, sztuki Gabrieli Zapolskiej, mit cmentarza Łyczakowskiego, pogromcy tyfusu, genialni matematycy, skandal w Galicyjskiej Kasie Oszczędności – to tylko niektóre tematy tej bogato ilustrowanej publikacji o schyłku drugiego – pod względem liczby ludności – miasta II Rzeczpospolitej. Napisanej z biglem przez tandem cenionych popularyzatorów nauki zwanej przez starożytnych nauczycielką życia, znanych choćby z łamów tygodnika „Do Rzeczy” oraz miesięcznika „Historia. Do Rzeczy”.
„Od połowy roku 1935 zaczęły się kłopoty bodaj najpopularniejszej audycji humorystycznej w dziejach rodzimej radiofonii »Wesołej Lwowskiej Fali« – czytamy w urzekającej też ikonografią książce. – Wysokim czynnikom nie spodobał się na przykład skecz Aprikosenkranca (Mieczysław Monderer) i Untenbauma (Adolf Fleischer) o wykopaniu w Biskupinie rycerza Zyndrama, którego wstawiono do rządu. I trudno żeby się spodobał, skoro akurat w tym momencie fotel premiera obejmował Marian Zyndram-Kościałkowski. Nic więc dziwnego, że zażądano przesyłania tekstów do warszawskiej cenzury”.
Niepokorny wobec sanacji magazyn cotygodniowy zdjęto w końcu z anteny. Olbrzymie protesty tysięcy radiosłuchaczy sprawiły, że powrócił do ramówki. Tyle że w kagańcu cenzorskim, toteż w lutym 1937 roku jego twórca – Wiktor Budzyński poinformował o ostatecznym zakończeniu emisji.
Głównymi gwiazdami audycji byli Szczepko (Henryk Vogelfaenger) i Tońko (Kazimierz Wajda), uosabiający duet lwowskich batiarów operujących bałakiem, którzy poprzez fale eteru dotarli przed filmową kamerę („Będzie lepiej!”, „Włóczęgi” i „Serce batiara” – wszystkie w reżyserii Michała Waszyńskiego).
„Niespełna dwa lata temu rozpoczęto realizację filmu »Szlachetni włóczędzy«. Miał to być ukraiński remake »Włóczęgów« .Dialogi i pieśni będą brzmieć po ukraińsku – wyjaśniał scenarzysta Dmytro Naumow – takie jest bowiem żądanie państwowej agencji ds. kina”.
Strach oglądać!