środa, 30 maja 2018
WydawcaKultura Gniewu
AutorWojtek Wawszczyk
RecenzentPaulina Frankiewicz
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2018
Liczba stron624
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 5/2018

Komiks to medium, które ma się u nas coraz lepiej. Nie żeby został uznany za literaturę przez duże L, ale przestaje się go infantylizować. Na polskim rynku ukazują się świetne komiksy-rezerwuary ambitnych, prawdziwych, nowatorskich historii. O tym, że uwieczniony na papierze mariaż rysunku i słowa zaczyna być brany na poważnie, świadczy chociażby sukces wydanej w roku ubiegłym „Totalnie nie nostalgii” Wandy Hagedorn i Jacka Frąsia. W kwietniu Kultura Gniewu wydała „Pana Żarówkę”, komiks, czy, nazywając to niebagatelne dzieło bardziej doniośle, powieść graficzną, pióra Wojtka Wawszczyka. Mam nadzieję, że i ona nie przejdzie bez echa.

„Pan Żarówka” to nosząca znamiona autobiografizmu, przedstawiona na ponad sześciuset stronach historia dorastania w nielekkich czasach PRL-u. Surrealistyczną, wyłaniającą się z oparów absurdu opowieść snuje tytułowy Żarówka – chłopiec, którego los wystawia na próbę. Życie rodziny określane przez matkę jako szczęśliwe – osamotniająca kilkuletnie dziecko nieobecność pracujących w systemie zmianowym rodziców uchodziła wówczas za normę – na skutek nieszczęśliwych wypadków zmienia się bezpowrotnie. Jak rozpracować sposób na przetrwanie w świecie, w którym „tata podjął się zbyt wielkiego zadania za pomocą zbyt wielkiego żelazka” i rozprasował się na naleśnika? Jak nie załamać się po tym, jak „mama chciała w hucie przenieść zbyt ciężką kadź z surówką i się złamała”? Jak udawać normalność, kiedy na skutek połknięcia ciekłego metalu wnętrzności ulegają wypaleniu, a jedyne rusztowanie stanowią trzy druciki? Przytłoczonego zamianą ról, niezaopiekowanego, a zmuszonego do sprawowania opieki nad niedołężnymi rodzicami chłopca utrzymują przy życiu słodko-gorzkie wskazówki babci Szołdrowej. Po pierwsze: na odpoczynek przyjdzie czas w grobie; po drugie: trzeba pielęgnować swoje talenty (nawet te dziwne). Wkrótce wstępna umiera, a nastoletni, wyobcowany ze świata Żarówa wyjeżdża rozwijać swoje pozornie nieprzydatne umiejętności na Akademii Sztuk Pięknych. Jak się okazuje, pozostawanie w dużej odległości od budzących poczucie wstydu rodziców nie wystarczy do (samo)akceptacji. W kolejnych rozdziałach bohater będzie bowiem musiał zmierzyć się głównie z samym sobą. Wszystko po to, by stworzyć upragniony dom.

Wawszczyk, uznany reżyser, scenarzysta i animator, do literackiego debiutu wykorzystał doświadczenie i umiejętności nabyte w branży filmowej. Projekcja stanowiąca wspierany wspomnieniami wytwór jego wyobraźni, unieruchomiony na kilku tysiącach kadrów to – podobnie jak dobry film – zamknięta, pochłaniająca bez reszty historia. Jej autor mistrzowsko posługuje się metaforą, czarnym humorem i groteską, co sprawia, że lektura komiksu poruszającego trudne tematy samotności, społecznego wykluczenia spowodowanego innością, potrzeby autodefinicji czy zmagania się z chorobą bliskich nie przytłacza. Stosując klasyczną dla komiksu figurę superbohatera, którego moc lawiruje na krawędzi błogosławieństwa i przekleństwa, Wawszczyk przypomina, że nasz los spoczywa tylko w naszych rękach. Jeśli chodzi o warstwę fabularną, dorastanie w peerelowskich realiach jest motywem silnie obecnym w literaturze. Wpisujące się w tę tendencję utwory są często poddanymi obróbce pamiętnikami ich autorów. Nie inaczej jest w przypadku „Pana Żarówki”, którego śmiało można nazwać opus magnum Wojtka Wawszczyka. Jak zdradza autor, swoją historię szkicował od czasu ukończenia studiów, a nad formą, w jakiej książka została wydana, pracował ostatnie siedem lat. Tym, co wyróżnia ten komiks spośród dzieł inspirowanych podobnymi doświadczeniami jest abstrakcja wynosząca go ponad to, co indywidualne. Przesuwając ciężar z zewnętrza do środka bohatera, Wawszczyk zaprasza nas do egzystencjalnej wędrówki w głąb siebie, której celem jest wypełnienie dojmującej pustki i samorealizacja.

Na wyjątkowość i niezwykłe wrażenia towarzyszące lekturze „Pana Żarówki” niewątpliwie wpływa forma książki. To najpiękniej wydany komiks, jaki miałam w rękach, za co należy docenić zarówno pomysłodawcę w osobie autora, jak i wydawcę, któremu udało się wcielić wizję Wawszczyka w życie. Czytelnik otrzymuje elegancko minimalistyczną, kilogramową (!) cegłę, której nawet grzbiety zostały lśniąco zaczernione. Ten wszechobecny mrok okładki rozświetlony wyciągniętymi z żarówki, złotymi drucikami to zapowiedź tego, co czeka na nas w środku. Bo „Pan Żarówka” to ukryta pod surową kreską wrażliwa historia o tym, że nie ma takiej ciemności, której nie da się rozświetlić.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ