
Maria Kromer to pseudonim autorki, mieszkającej
od niemal 30 lat w Wielkiej Brytanii psychoanalityczki,
na co dzień pracującej z ludźmi cierpiącymi
na zaburzenia umysłowe. Jak sama twierdzi, „pomaga
im w rehabilitacji i w powrocie do życia w społeczeństwie”.
„Pełnia liścia” to powieść o czymś więcej
niż „tylko” zmaganie się z uzależnieniem od alkoholu.
To książka o alienacji, odtrąceniu, wycofaniu
społecznym i dążeniu do prawdy i sensu, które autorka
nazywa właśnie „pełnią liścia”.
„Wciąż wydawało mi się, że wiem o życiu zbyt mało, żeby zasłużyć
na miano żywej istoty. Dziwiłam się ludziom idącym naprzód wartkim
krokiem, rzadko oglądającym się za siebie – jakby wiedzieli dokładnie,
dokąd zmierzają i w jakim tempie muszą iść, żeby dotrzeć do celu
w odpowiednim momencie. Dlaczego ja poruszałam się za wolno lub
zbaczałam ze swojej drogi? Dlaczego spóźniałam się na najważniejsze
wydarzenia, a wszystkie drobne spotkania z rzeczywistością omijałam
szerokim łukiem, jak gdyby mnie nie dotyczyły?”, zastanawia się Maria
Kromer. Na kartach „Pełni liścia” tych znaków zapytania jest znacznie
więcej. Nie jest to z pewnością łatwa lektura. Powiedziałbym nawet
więcej – psychicznie momentami wyczerpująca. Na swój sposób jednak
piękna. I dająca świadectwo, że… warto.