Czwartek, 3 września 2020
WydawcaW.A.B.
AutorAndré Aciman
TłumaczenieAga Zano
RecenzentGrzegorz Sowula
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2020
Liczba stron336
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 7-8/2020

Paul, bohater i narrator zarazem, najpierw opowiada o swym szczenięcym zauroczeniu Nannim, kochanku ojca; potem o dorosłym już związku z Maud, śliczną Maud, która rozumie jego rosnącą fascynację Manfredem, partnerem z tenisowego kortu; sam Manfred, atletyczny tenisista zostawia dla Paula swego przyjaciela, wykładowcę literatury klasycznej; ale przecież jest i Chloe, wielka miłość ze studenckich czasów, którą Paul miał zwyczaj zdradzać codziennie ze studentem wydziału chemii – Chloe, jego „miłość gwiezdna”, jak to wspólnie sobie ustalili; wreszcie Heidi, młódka, świeżutka, nowa, niezepsuta, chętna, ale już nie tak jak poprzednie jego flamy, bo wyczuwa jego strach i nie chce go dzielić.

Opowieści Acimana są wyraźne, plastyczne, namacalne wręcz, pełne barw i zapachów, smaków, spojrzeń wprost i rzutów okiem, półsłówek i pełnych zdań, domysłów i wymysłów – równie dużo tu relacji narratora, co jego wyobrażeń: to mogłoby się przecież zdarzyć tak a nie inaczej, przebieg rozmowy, krótkiego spotkania, kolacji w gronie znajomych mógłby właśnie tak wyglądać – jak? I tu coś dziwnego się dzieje, bo autor niby zasypuje czytelnika szczegółami, ale jednocześnie pozwala pracować jego wyobraźni. Taka scena drinków na balkonie brooklyńskiego mieszkania – z iluż filmów znamy tę scenografię…

Aciman to kolejny bezczelny wiwisekcjonista, jego analizy naszego zachowania są nieprzyjemne, bezwstydne – jak może pokazywać, że mężczyźni podświadomie marzą o związkach z facetami, kobiety zaś… no co? Chciałem napisać „lubią mieć silnych partnerów”, ale nie o to w tym chodzi, one chcą mieć partnerów uczciwych. Silnych, owszem, ale nie fizycznie, nie dobre bzykanie się liczy, ale odwaga. By potrafili się przyznać, że już nie kochają, że pociąga ich właśnie mężczyzna, że się po prostu nie nadają do odpowiedzialnego związku.

Paul marzy na jawie. Brakuje mu jednak wciąż kurażu, by wyciągnąć rękę, podjąć wiążącą decyzję; gdy zaś już jakoś na dwuosobową relację wpłynie – zaczyna mieć wyrzuty sumienia, ogarnia go strach, że coś spieprzył. Związek z Heidi to typowy refren popularnej piosenki: „Chciałbym a boję się”, dziewczyna sama dostrzega w nim mięczaka.

Kłopot jedynie w tym, że męskim czytelnikom niewygodnie trochę potępiać bohatera, bo Aciman pokazuje nas, mężczyzn, jako osoby słabsze w związkach damsko-męskich. Nie dorównujemy kobietom, nawet tym dużo młodszym od nas; wmawiamy sobie, że chronimy je przed rozczarowaniem, ale to siebie samych bronimy – bo to my, zbyt ślepi, zbyt naiwni, zbyt przewrażliwieni, zbyt wreszcie zapatrzeni w siebie będziemy największymi ofiarami. Czy tak właśnie działa podświadomość? Zezwala na zauroczenie, ale nie dopuszcza do rozwinięcia
uczucia?…

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ