środa, 29 grudnia 2021
WydawcaLTW
AutorPiotr Kitrasiewicz
RecenzentTomasz Zb. Zapert
Miejsce publikacjiŁomianki
Rok publikacji2021
Liczba stron348
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 12/2021

Autor przedstawił przypadki czwórki z nich – co nasuwa skojarzenia ze „Zniewolonym umysłem” Czesława Miłosza. Podobnie zresztą jak u naszego literackiego noblisty opisał Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, a ponadto: Władysława Broniewskiego, Juliana Tuwima oraz Tadeusza Boya-Żeleńskiego.

Każda z tych postaci zdecydowała się przystąpić do kolaboracji stalinowskiej z innych racji. Broniewski był idealistycznym lewicowcem, socjalistą, ale nie komunistą. Pragnął Polski czerwonej i po wojnie wydawało mu się, że nasz kraj pod sowiecką okupacją znalazł się na drodze do tego utopijnego celu. Dla komunistów był wygodny, bo sławił w wierszach ich „ideały”, nie będąc członkiem Komunistycznej Partii Polski. Z kolei Tuwim panicznie bał się antysemityzmu i łudził się, że komunizm, operujący przecież hasłami internacjonalistycznymi, może to zapewnić. Dla komunistów był on również bardzo wygodnym twórcą, gdyż przedwojennym, w dodatku w aurze wybitnego poety, a z powodu swych zainteresowań translatorskich uchodzącym za rusofila. Gałczyński w dwudziestoleciu zarabiał, pisząc wiersze dla czasopism o różnych profilach ideologicznych i zawodowych, musiał tworzyć, żeby przeżyć. A ponieważ jego „Zielone Gęsi” nie wpasowywały się w kanony literatury socrealistycznej i były masowo krytykowane przez decydentów nowej literatury, zaczął tkać wiersze zgodne z obowiązującym kanonem, ponieważ po prostu obawiał się, że zostanie bez źródła zarobkowania. No i Boy- -Żeleński – we wrześniu 1939 roku znalazł się we Lwowie i tam zastała go sowiecka okupacja. Był stary i przerażony, a komuniści zabiegali o jego względy, wykorzystując  nazwisko dla celów propagandowych. Starał się rozpaczliwie wytworzyć jakiś kompromis, zamieszczając teksty o kulturze polskiej i francuskiej w „Czerwonym Sztandarze” i „Nowych Widnokręgach”. On jeden nie użył w żadnym ze swoich artykułów słowa „Stalin” – pisze Kitrasiewicz.

A kwestie, czy alkoholizm może usprawiedliwiać postawy Broniewskiego i Gałczyńskiego, wyjaśnia tak: „Nie sądzę, aby nałóg mógł stanowić okoliczność łagodzącą dla jakichkolwiek negatywnych zachowań. Obaj sporo pili już przed wojną, a kiedy znaleźli się w propagandowej machinie czerwonej władzy, być może zalewali »robaka« jeszcze bardziej. W tym przypadku owym »robakiem« było po prostu ich sumienie”.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ