Wtorek, 31 grudnia 2024
WydawcaAgora
AutorGrzegorz Gauden
RecenzentPiotr Dobrołęcki
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2024
Liczba stron598
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 12/2024

Autor zaskoczył nas przed pięciu laty, gdy opublikował „Lwów – kres iluzji. Opowieść o pogromie listopadowym 1918”, wprowadzając do dyskursu pamięć o zapomnianym i niechlubnym epizodzie naszych dziejów – pogromie ludności żydowskiej we Lwowie dokonanym w dużej mierze przez bohaterów zwycięskich walk o Lwów. W podobnym duchu odbieramy dzisiaj przesłanie kolejnej książki – znowu o polskim antysemityzmie, tym razem jako kreacja polskiej sprawy Dreyfusa, czyli oskarżenie niewinnego człowieka i długi proces, a w zasadzie nawet trzy procesy, które w końcu doprowadziły – na szczęście – do uniewinnienia.

We Lwowie 5 września 1924 roku rzucono bombę w kierunku powozu, którym jechał prezydent Stanisław Wojciechowski. Jego wizyta we Lwowie miała miejsce w szczególnym momencie funkcjonowania niedawno odrodzonego państwa polskiego, gdy napięcia między ludnością polską, ukraińską i żydowską były niezwykle silne. Zamach się nie udał, bomba na szczęście nie wybuchła, a jedynie spłonęła, ale w tłumie wzniesiono okrzyki, że „Żydzi chcieli zabić prezydenta!”. I natychmiast wskazano na rzekomego sprawcę, czyli na Stanisława Steigera, który pasował do tego oskarżenia.

Natychmiast też pojawiła się we lwowskiej prasie syjonistycznej sugestia, że to oskarżenie przypomina sprawę Dreyfusa i tak jak w przypadku francuskiej epopei niewinnie skazanego oficera, podobnie przebiegała sprawa Steigera, jednak jego uwięzienie i procesy skończyły się szczęśliwie po nieco ponad roku. Sprawa Dreyfusa jest znana i głośna, stanowi znaczący symbol w historii nie tylko Francji, ale całej historii powszechnej, a sprawa Steigera całkiem została zapomniana i dopiero teraz dowiadujemy się o niej dzięki wspaniałej pracy badawczej Grzegorza Gaudena.

Właśnie metoda przyjęta przez autora zasługuje na szczególną pochwałę. Została wykorzystana obfita baza źródłowa, obejmująca nie tylko protokoły sądowe, ale w największej mierze ówczesną prasę lwowską – z jednej strony zjadliwie i bezpodstawnie atakującą podejrzanego, a z drugiej – mu sprzyjającą. Wieloletnie doświadczenie dziennikarskie Grzegorza Gaudena w tym przypadku stało się niezwykle przydatne w zrozumieniu mechanizmów, jakie rządziły – i rządzą nadal – w redagowaniu tekstów gazetowych.

Trzeba przy tym koniecznie podkreślić, że uniewinnienie niesłusznie oskarżanego człowieka było wynikiem wysokiego poziomu sądownictwa w ówczesnej Polsce, gdy wbrew zmasowanym wysiłkom lwowskich prokuratorów i policji, która koniecznie chciała wskazać – i skazać – domniemanego sprawcę zamachu, zatriumfowała jednak sprawiedliwość.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ