Czwartek, 1 kwietnia 2021
WydawcaWydawnictwo Kobiece
AutorRobert Ziębiński
RecenzentGrzegorz Sowula
Miejsce publikacjiBiałystok
Rok publikacji2020
Liczba stron286
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 3/2021

„Jak oni to robią”, brzmi podtytuł tego zbioru rozmów z przedstawicielami branży porno – głównie aktorami, ale są tu również producenci i badacze, rozmowy z którymi otwierają i zamykają tom. Tak jak wszyscy, fizjologicznie rzecz biorąc, tyle że przed kamerą, przed obiektywem, przed ludźmi. I to cała różnica. No, może niektórzy lepiej, sprawniej, odważniej, zadziorniej. Ale pytanie zadawane przez autora brzmi inaczej: „Dlaczego oni to robią?”. Co sprawia, że w świecie – bo rozmówcy Ziębińskiego pochodzą z różnych krajów: USA, Francji, Japonii, Włoch, także Polski – tak pełnym hipokryzji związanej z seksem są ludzie, którzy nie obawiają się narazić na ostracyzm społeczności, rodziny, przyjaciół.

Bo lubią, brzmi najprostsza odpowiedź, dawana przez wszystkich indagowanych. Bo ich to kręci, bo nie wstydzą się swego ciała ani interakcji z partnerami, kochają seks, podnieca ich ekshibicjonizm, odpowiada im atmosfera na planie, zarobki im pasują. Nie czują się gorsi od innych, bo wiedzą, że wykonują pracę, która wcale nie jest łatwiejsza ani – wbrew pozorom – przyjemniejsza od wielu innych. Przesadzam nieco, ale rozdział musi być wyraźny: wypowiedzi aktorów, reżyserów, producentów nie pozostawiają wątpliwości – dobrze zrobione, przemyślane, zagrane i zrealizowane porno wymaga ciężkiej pracy, takiej jak na każdym planie filmowym. A więc, mówiąc wprost, pół godziny pieprzenia to siedem i pół godziny pieprzenia się z tym. To nie sielanka: regularne i nader częste testy zdrowotne, fizyczna wytrzymałość, negacja używek (mity o uzależnieniach gwiazd porno od narkotyków i alkoholu to właśnie mity), psychiczna odporność, nie tylko na pogardę otoczenia, ale i na trudności z nawiązaniem stałej relacji.

Ziębiński, były redaktor polskiej edycji „Playboya”, zna temat od środka; pomagało mu to zresztą dotrzeć do niektórych rozmówców. To książka z tezą: porno nie jest złe. To fantazja, „pokazuje świat seksu, który w rzeczywistości nie istnieje” – a zatem sprawdzanie wyobrażeń, fikcji, ekranowa realizacja snów. Porno buduje wyobrażenie o seksie, ale wyłącznie dlatego, że w wielu społeczeństwach seks, seksualność to coś złego, brudnego, tabu. „Wynosimy to z domu, ze szkoły”, pisze autor. Ale „o seksie, erotycznych książkach oraz filmach nie można rozmawiać” – a na pewno nie w dzisiejszej Polsce, gdzie grupa zakłamanych bigotów chce narzucić wszystkim swoją wizję „poprawnego” świata. Tyle że ta zaraza idzie przez świat, mocno podtrzymywana przez religię i politykę – swobodne podejście do seksu oznacza wolność, a „wolnymi ludźmi bardzo trudno jest manipulować”, zmusić do działania wedle życzeń rządzących. Swoboda seksualna staje się swego rodzaju manifestem politycznym – nie pierwszy zresztą raz, „swinging sixties” też bardzo były nie w smak przeróżnym prawicowcom, „używają pornografii, by łączyć w jedno atak na branżę, zachowania seksualne i mniejszości”, cytuje autor amerykańskiego specjalistę-seksuologa dr. Justina Lehmillera.

Czytając te rozmowy, myślałem: „Nic tu nowego, wszystko to wiem”. O polskiej scenie porno niewiele, choć Ziębiński nie rozwiał moich obaw: hedonistów nie lubimy, seksem się (oficjalnie) brzydzimy, wychowanie seksualne wyrzucamy ze szkoły. I nic, a na pewno niewiele się u nas zmieni. Na świecie zresztą też, podziały zarysowują się coraz wyraźniej – na tych, którzy rozumieją potrzebę porno i gotowi są je zaakceptować, i tych, którzy widzą w tym przyczynę wszelkiego zła toczącego świat. Bardzo smutna książka o bardzo radosnym aspekcie życia.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ