Filigran – co to takiego? Niełatwo przebić się przez mnogość googlowskich definicji, niektóre odnoszą się do sztuki budowlanej (filigranowy strop), ale wszystkie łączy jedno – delikatność ornamentu, drobna struktura i budowa, również dotycząca ludzkiej postaci. Omawiana książka inauguruje nową serię wydawniczą, noszącą właśnie nazwę „Filigrany”. Rozpoczynając lekturę, mamy nadzieję obcować z czymś delikatnym i kunsztownym, myślę, że nie będziemy rozczarowani. Sam wydawca rekomenduje te publikacje jako „łączące delikatny wdzięk, wysmakowaną oprawę graficzną i lekką treść, skłaniającą do refleksji”. Włoscy autorzy piszący dla młodej generacji nie są liczni na polskim rynku wydawniczym, ta książka ukazuje się dzięki wsparciu translatorskiemu ze strony włoskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Skoro przedstawiliśmy genezę tytułu serii, pora na prezentację postaci. Główną bohaterkę poznajemy w dniu narodzin, jest Wigilia i świeżo urodzona (ale kto? – nadal nie wiemy), wypadając na zakręcie z ciężarówki, ląduje w starym kapciu, leżącym w koszu na śmieci. I tak oto kapeć zostaje uznany za mamę i nadaje bohaterce tożsamość. Nadal jednak brak jest stuprocentowej pewności, bo mama– –kapeć różni się od innych mam. Pytanie „Kim jestem?” stawia kolejny bohater, Młody Bóbr; wg niego, aby wiedzieć, kim jesteśmy, musi nam to ktoś powiedzieć. Jeśli nikt nam nie powie, to nie wiemy, bo skąd? Tak oto nasza bohaterka trafia do Wspólnoty Bobrów i próbuje żyć tak jak one. Tu dopiero czytelnik dowiaduje się, że ma ona pióra (ojciec Młodego Bobra nazywa ją Pierzastą, mamy więc imię!), tym samym nie jest kapciem. Nie jest też bobrem, bo te nie mają piór, jej łapy nie nadają się też do kopania i budowy tam.
Po rozstaniu (nieuchronnym) ze Wspólnotą Bobrów Pierzasta trafia do nowego środowiska, do nietoperzy. Ilustrator stylizuje je na urzędników City, nadając im cechy i ubiór, zaś autorka dba o wyszukane słownictwo. Czy łatwo będzie Pierzastej zaadaptować się do nowej rzeczywistości? Czy będzie umiała otwierać dialog, brać pod lupę różne punkty i ustalać priorytety? Innymi słowy – czy korporacyjna nowomowa to teraz jej świat? Okazuje się, że nie, i tak pytanie „Kim jestem?” nadal brzmi aktualnie, a poszukiwanie tożsamości trwa.
A co, gdyby została adoptowana? Skoro mama-kapeć dawno się zgubiła i Pierzasta jest „wolnym strzelcem”, może sama o sobie decydować. Trzeba tyko znaleźć rodzinę adopcyjną. Po wielu wędrówkach i kołataniach do drzwi wielkiego blokowiska jedne z nich się otwierają. Ale potencjalni rodzice, madame Żu Raff i monsieur Flam Ing (ukłony dla tłumaczki!), mieszkańcy ODN-u, czyli Osiedla Długich Nóg, nie mogą się zdecydować na adopcję i raczej sugerują, by Pierzasta znalazła sobie narzeczonego. Sami mocno angażują się w sprawę, posyłając ją do szkoły, gdzie wreszcie okazuje się być Kaczką, dbającą o nowe stroje, zwłaszcza sukienki, uczestniczącą w lekcjach tenisa. Niestety, zdobyty wreszcie narzeczony okazuje się być niewierny i Kaczka znowu rusza w świat samotnie.
Co to za książka? Do jakiego gatunku można ją zaliczyć? Kto jest adresatem? Nie mogę zastosować często ostatnio używanego przeze mnie określenia „dla wszystkich” lub „dla szerokiego kręgu czytelników”. Ta powiastka filozoficzna, stawiająca pytania egzystencjalne, trafi przede wszystkim do oczytanych i obytych literacko nastolatków. Wydawca klasyfikuje utwór dla grupy wiekowej 7+. Mnie wydaje się, że to tytuł raczej dla starszych, a nawet dla dorosłych. Częste nawiązania przez autorkę do elementów kultury lat dziewięćdziesiątych i wcześniejszych (filmy Coppoli, muzyka Presleya) mogą być nieczytelne dla młodszego odbiorcy.
Z ciekawością oczekuję na kolejny, zapowiadany przez wydawcę tom serii. Tym razem będzie to wznowienie nagrodzonej książki Tiny Oziewicz „O wiadukcie, który chciał być mostem nad rzeką”. Czytelnicy pamiętają zapewne ilustracje Marty Ignerskiej, tym razem z literacką baśnią zmierzy się Marianna Oklejak.