
„Po napisaniu tej książki nie jestem już tą samą osobą” – miała wyznać Brenda Navarro w rozmowie z czytelnikami. Hiszpańska pisarka doskonale wie, jaką moc mają słowa, jej wydana po polsku powieść nasycona jest emocjami, to wstrząsająca proza, zmuszająca do refleksji, na długo pozostaje w pamięci. Zaczyna się od samobójstwa brata głównej bohaterki, którego ona wychowywała. Ona – młoda kobieta, imigrantka z Meksyku, żyje biednie, dorabia jako opiekunka hiszpańskich staruszek i sprzątaczka. Przyjmuje od życia wiele bolesnych ciosów. Nie ma dobrej relacji z matką, ojca w ogóle nie zna. To babcia i dziadek poświęcali jej najwięcej uwagi. Ale nadszedł czas wyjazdu do matki właśnie. Wydawało się, że to uzdrowi rodzinę. Tak opisuje to, co wycierpiał jej brat i czego ona doświadcza na własnej skórze: „Wyjazd z Meksyku oznaczał dla mnie ucieczkę od przemocy, która w końcu spustoszyła naszą rodzinę, ale w Hiszpanii czekała na nas przemoc innego typu, mniej ewidentna, ale równie okrutna, kiedy wymagają od nas lojalności, jednocześnie depcząc nas na każdym kroku, bo nie jesteśmy tacy jak oni”.
Brenda Navarro opisuje życie głównej bohaterki i wielu innych kobiet – z Meksyku, Ekwadoru, Wenezueli, Dominikany czy Boliwii, które wyemigrowały w poszukiwaniu lepszej przyszłości i na miejscu przekonują się, że nie ma możliwości ucieczki przed swoim losem. Życie na emigracji jest ciężkie, jest wyzysk, dyskryminacja, praca ponad siły i nielegalnie, za marne grosze. „Pracujemy, żeby żyć, a potem żyjemy, żeby pracować” – konstatuje smutno narratorka. Z jednej strony jest wykorzenienie, z drugiej strony – przemoc. Kobiety traktowane jako obiekt seksualny, jako worek treningowy. Główna bohaterka intuicyjnie domyśla się, że urodziła się w wyniku gwałtu. Niedopasowanie do świata i szykanowanie prawdopodobnie były przyczyną śmierci jej nastoletniego brata Diega.
Akcja powieści rozgrywa się w Meksyku – kraju dzieciństwa, Madrycie – w związku z pobytem rodzeństwa u matki, Barcelonie – gdzie główna bohaterka wybija się na samodzielność, i znów w Meksyku – gdy kobieta wraca, przywożąc prochy brata.
„Prochy w ustach” ukazują losy wielu emigrantek z Ameryki Łacińskiej, które, uciekając od brutalności w ojczyźnie, trafiają w sidła innego rodzaju przemocy. To znakomita książka o wykorzenieniu, imigracji, biedzie i przemocy, począwszy od znakomitego stylu, przez konstrukcję fabuły, aż po trafny i metaforyczny charakter tytułu, ujęta w znakomitej narracji i symbolicznej konstrukcji.