
Ważna i potrzebna książka, zwłaszcza w dzisiejszych czasach. „Historia Polski bez histerii”, głosi podtytuł, i autor stara się tej obietnicy trzymać. Korycki specjalizuje się od dawna w przybliżaniu „alternatywnych wersji dziejów” w swych podcastach i serwisach społecznościowych, takoż w audycjach realizowanych dla Muzeum Historii Polski. Nie chodzi mu jednak o przedstawienie historycznych fantazji, wizjonerskie prezentacje tego, co mogłoby się stać, gdyby myszy nie zjadły Popiela – tytułowe rozbieżności dotyczą odmiennych ocen wspólnej historii. Odpytuje o to ekspertów z krajów sąsiadujących z Polską (Niemcy, Litwa, Ukraina, Słowacja, Czechy, Białoruś, Rosja wreszcie) bądź z nią dziejowo powiązanych, jak Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Francja, Austria, Izrael, by wymienić tylko kilka z nich. Indagowani przez Koryckiego historycy specjalizują się w badaniach międzypaństwowych relacji, znają język polski, niejeden z nich mieszkał i pracował w naszym kraju. Umożliwia im to szersze spojrzenie na sporne kwestie, przypomnienie nam, że ani nie jesteśmy narodem wyjątkowym, predestynowanym do wielkości, wręcz „wybranym”, ani też nie mamy się co wstydzić za naszych nierzadko nikczemnych przodków – bo każdy naród musi uporać się ze swoją porcją wstydu.
Najciekawsze pytania zadawane przez autora dotyczą znajomości wydarzeń ze wspólnej historii. Nie jest z tym dobrze, powiedzieć wręcz można, że tylko Polacy mają tak rozbudowany program jej nauczania, że znane są im przysłowiowe dwie strony medalu. Tyle że owa druga strona oceniana jest przez narodowy pryzmat. I, przykładowo, do głowy nam nie przychodzi, że na Litwie ani Armia Krajowa nie zaliczała się do oswobodzicieli, ani też Piłsudskiego nie uważano za bohatera, równając go z Leninem i Stalinem w trójcy negatywnych postaci. Zarówno angielscy, jak i francuscy rozmówcy przekonują, że Polacy pomylili się sromotnie, licząc na wojskowe wsparcie Anglii i Francji po ataku Hitlera – obu państwom zależało na odroczeniu wojny z Niemcami, choć dość bezmyślnie odrzuciły propozycję porozumienia ze Stalinem, co ochoczo wykorzystał Hitler, podpisując pakt o nieagresji. Uwielbiany przez Polaków prezydent Roosevelt cały czas kalkulował, prowadząc politykę pod hasłem „najpierw Rosja”, zaś Rosjanie dziś, niczym Chińczycy u Wyspiańskiego, „trzymają się mocno”, jeśli ufać rosyjskiemu naukowcowi.
W każdej rozmowie pojawia się kwestia antysemityzmu, Żydów, Holokaustu. Trudno sobie wyobrazić jej pominięcie, mniejszości żydowskie stanowiły – i nadal stanowią – element każdego społeczeństwa. Jednak stosunek do tych spraw różni się znacząco, aczkolwiek za swoistą wykładnię obecnego podejścia mogą być uznane słowa litewskiego naukowca, prof. Šarūnasa Liekisa: „Żydzi są uczeni w szkole, że wtedy, gdy nie mieli swojego państwa, spotykały ich wszelkie możliwe krzywdy. Holokaust był tego końcową fazą i tylko teraz, mając swoje państwo, mogą się obronić”. Problemem jest ewidentny brak chęci czy potrzeby współdziałania: „Nie widzę wśród Izraelczyków odwiedzających Polskę zamiaru zrozumienia polskiej kultury ani utożsamienia się z nią”, przyznaje prof. Anna Shapira z uniwersytetu w Tel Avivie. Cezary Korycki wzywa jednak, by – nawet biorąc pod uwagę nieprzychylne dla nas oceny – „zachować równowagę”. Bo konfliktów mieliśmy aż nadto.