Wtorek, 27 lipca 2021
WydawcaCzarne
AutorAndrzej Stasiuk
RecenzentJanusz Drzewucki
Miejsce publikacjiWołowiec
Rok publikacji2021
Liczba stron400
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 7/2021

Jestem w stanie wyobrazić sobie, że po­wieść – całkiem realistyczną powieść osnutą na przejrzystej akcji fabularnej – o tym, co działo się nad Bugiem, a właściwie na obu brzegach Buga latem 1941, mógłby napisać Jerzy Andrzejewski zaraz po woj­nie. Prawdopodobnie fragmenty tej powie­ści udałoby mu się wydrukować na łamach „Twórczości” u Kazimierza Wyki, ale całości już nie, bowiem publikację powieści w for­mie książkowej zablokowałaby cenzura. Taką powieść rozgrywającą się w mikrokosmosie kilku wsi na Podlasiu, nad Bugiem, na chwilę przed atakiem hitlerowskich Niemiec na sta­linowski Związek Radziecki mógłby ewentu­alnie napisać Włodzimierz Odojewski, zanim zaczął pisać „Zasypie wszystko, zawieje…”. Prawdopodobnie kilkanaście lub kilkadziesiąt stron tego utworu ukazałoby się w „Twór­czości” za Jarosława Iwaszkiewicza, ale do publikacji całości doszłoby dopiero po wy­jeździe pisarza na emigrację. W przypadku Andrzejewskiego lub Odojewskiego mieliby­śmy do czynienia z powieściami współcze­snymi, w których opisane zdarzenia byłyby zdarzeniami gorącymi, ciągle aktualnymi. Tymczasem w przypadku powieści Andrze­ja Stasiuka „Przewóz”, opisującej historię, ja­ka się wydarzyła lub mogła się wydarzyć osiemdziesiąt lat temu, stworzonej przez au­tora urodzonego na dodatek w piętnaście lat po wojnie, mamy oto do czynienia z powie­ścią historyczną. Nie jest to do końca jednak prawdą. Otóż, oprócz wątku historycznego – relacjonowanego przez narratora trze­cioosobowego i raczej wszystkowiedzące­go – mamy w powieści wątek współczesny, rozgrywający się latem 2020 roku, a popro­wadzony przez narratora pierwszoosobowe­go, personalnego, którym wedle wszelkiego prawdopodobieństwa jest sam autor.

Ów narrator współczesny wędrujący (w siedmiu z dwudziestu ośmiu rozdziałów powieści) po Mazowszu i Podlasiu w cza­sie pandemii i lockdownu, wędruje nie ot tak sobie, bez celu, ale jak najbardziej z celem, bowiem ma misję. Chce odnaleźć miejsca, z którymi był związany, szuka swojego dzie­ciństwa, ale także młodości swojego – jak się można domyślać – ojca. Szuka miejsca, gdzie stał wtedy wiatrak, gdzie był przerzu­cony most, szuka namacalnych dowodów przeszłości, niekoniecznie zaraz historii. Szu­ka tego, co niewyrażalne i niewypowiadal­ne, bo najzwyczajniej w świecie nie do na­zwania. Podróżuje „w głąb swojego kraju”, w głąb jego przeszłości, w której być może da się odnaleźć klucz do jego współczesno­ści. Stara się opowiedzieć przeszłość, cudzą przeszłość na nowo, nie kryjąc zresztą swej pisarskiej profesji: „Od zmyśleń byłem ja”. Ty­le tylko, że wedle wszelkiego prawdopodo­bieństwa opowieść „Przewóz” powstała nie tylko ze zmyślenia i z wyobraźni, ale także ze wspomnień starszego pokolenia, z pokolenia ojca, a nawet dziadka. Okazuje się, że dla te­go starszego pokolenia, które przeżyło woj­nę, nie było niczego ważniejszego od wojny. Ci, którzy przeżyli wojnę żyją w nieustannym niepokoju: „czy Niemiec nie wróci, Żyd nie zmartwychwstanie czy Ruski nie odejdzie”. Wracając do najstarszych wspomnień, tych z czasów dzieciństwa, porte parole samego Stasiuka konstatuje, tyle ile zapamiętał, mia­nowicie starsi, dorośli: „Pili i wspominali woj­nę. Nie było innych wspomnień (…). Wojna nie kończy się nigdy dla kogoś, kto ją widział”.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ