środa, 22 marca 2017
WydawcaSic!
AutorMikołaj Lizut
Recenzent(Ł)
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2003
Liczba stron180


Autor książki Mikołaj
Lizut kończy
przedmowę do swojej książki
wezwaniem „Punks not dead!”
punk żyje. Jest to hasło ze słynnej płyty zespołu The Exploited,
jednej z legend gatunku, grupy
wciąż aktywnej mimo zaawansowanego
wieku muzyków, która w ubiegłym roku gościła w Polsce.
Patrząc na wiek liderów krajowych
czy zagranicznych grup grających muzykę punk, można
złapać się za głowę. Niedawno
gościliśmy w Polsce m.in. zespoły
U.K. Subs, The Vibrators, G.B.H., Conflict czy wspomniane
Exploited. Na scenie szaleją
panowie dawno po 40. Otyły i łysiejący wokalista U.K. Subs Charlie Harper w przyszłym roku
kończy lat 60. Czy śpiewający o buncie frontmani są dla młodego
pokolenia wciąż autentyczni? W jednym z wywiadów udzielonych
Lizutowi Kazik Staszewski, który także zaczynał od punk rocka,
twierdzi, że na jego koncerty przychodzi coraz młodsza publiczność,
znająca wszystkie teksty jego
piosenek i żywo reagująca na występach. To prawda, ale Kazik czy Muniek Staszczyk z T. Love to wyjątki, oni zresztą dawno oddalili
się od stylistyki punk, czemu nie przeczą. Na punkowych koncertach
młodych ludzi jest jak na lekarstwo – pod sceną bawią się 30-40 latkowie, wszyscy znają się od wielu lat. Punk jest dziś muzyką,
która nie trafia do młodych, a starsi traktują ją trochę z sentymentem
wspominając pierwsze festiwale w Jarocinie, trochę jako
chwilową ucieczkę od codziennych
stresów. Tańcząc przez dwie godziny pogo można zapomnieć o problemach w pracy, kłótniach małżeńskich, ale potem jest zwykły
dzień, kiedy wkłada się krawat i zapomina o buncie.

Książka Lizuta nie do końca
jest prawdziwa. Wypowiadają
się w większości ludzie, którzy
odnieśli komercyjny sukces. Najbardziej przekonują wyznania Krzysztofa Grabowskiego, lidera Dezertera, który na życie zarabia jako grafik komputerowy, bo z muzyki
by się nie utrzymał. Grabowski,
tak jak wszyscy, mówi o kontestacji,
on ma jednak co kontestować,
choć także Dezerter dawno
oderwał się od swoich korzeni
goniąc za popularnością. To nie przypadek, że najlepszy dla punk rocka okres przypadł na lata 70. i 80., kiedy zbuntowana młodzież nie miała możliwości innej ekspresji.
Dziś nie ma buntu, a co najwyżej
bezsilna rozpacz z powodu braku pracy i perspektyw „polskiego
nastolatka”. Ale o tym młodym ludziom śpiewają zespoły grające hip hop. Anarchizujący, negujący wszystko punk rock nie bardzo pasuje
do naszych czasów.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ