Najmłodsza osoba, która w Islandii targnęła się na swoje życie z powodu nękania przez rówieśników, miała jedenaście lat. Może dostawała takie esemesy jak bohaterowie „Rozgrzeszenia”? „Zdechnij, ty kupo gnoju. Powieś się albo ja cię powieszę. Może wetknę ci w dupę potłuczoną butelkę”. Może ktoś rozesłał jej nagie zdjęcie do kolegów i koleżanek? Psychiczne tortury mogą doprowadzić młodego człowieka do samobójstwa. Bezsilni wobec nękania są nauczyciele, nie radzą sobie rodzice, system daje ciała. Ściana, przed którą stoją ofiary, jest nieprzepuszczalna. Media społecznościowe służą jako narzędzie nękania. Wszędzie, nie tylko w Islandii, gdzie rozgrywa się akcja. Komentarze na Facebooku są okrutne i bolesne, do tego dochodzi niska samoocena. Stella i Egill zostają zamordowani. Właściwie można to nazwać publiczną egzekucją. Emitowaną na żywo na Snapchacie. Na ekranach telefonów rówieśnicy zobaczyli swoich przerażonych kolegów błagających o wybaczenie. Kogo błagali? I za jakie winy? Co ich łączyło? Obie ofiary były nastolatkami. I sprawcami szkolnej przemocy. Ona założyła koleżance profil na nieprzyzwoitej stronie i umieściła tam jej prawdziwy adres z ogłoszeniem, że świadczy usługi seksualne. Upokarzała. Prześladowała.
Śledztwo prowadzą oficer Huldar i psycholożka Freyja, znani już polskim czytelnikom z dwóch poprzednich części serii (można czytać każdą osobno bez znajomości poprzednich).
To naprawdę mocny thriller społeczno-psychologiczny. Z wartką akcją i sprawnie poprowadzoną intrygą. Autorka jest pesymistką. Nikt nie zasługuje tutaj na rozgrzeszenie. Czy zatem współczujemy ofiarom? Trudne pytanie…