
Jakieś piętnaście lat temu tenże artysta opublikował osobliwe wspomnienia
pt. „Wszyscy jesteśmy aktorami”. Usprawiedliwiał się w nich
ze swej działalności w stanie wojennym. Przypomnijmy bowiem, iż
jako jeden z niewielu artystów zdecydował się okazać poparcie dla
Wojciecha Jaruzelskiego et consortes. I tym razem aktor powraca do tego, bardzo istotnego, wątku swej biografii, tkwiącego – jak się zdaje
– w jego sercu niczym cierń. Ale na szczęście wybory polityczne nie
zdominowały tej wielozagadnieniowej rozmowy.
Ignacy Gogolewski spędził na scenach teatralnych, przed filmowymi
i telewizyjnymi kamerami oraz mikrofonami Polskiego Radia
ponad pięćdziesiąt lat. W rozmowie z dziennikarką Jolantą Ciosek
relacjonuje własną drogę artystyczną, omawia wady i zalety profesji
aktora, przypomina swoje role oraz wybitnych kolegów ze sceny.
Na przykład Stanisława Jasiukiewicza – aczkolwiek nie wyjaśnia,
czemu zastąpił go w roli Gustawa-Konrada podczas premierowego
przedstawienia „Dziadów” Adama Mickiewicza w inscenizacji Aleksandra
Bardiniego – Tadeusza Fijewskiego, Henryka Bąka, Kazimierza
Opalińskiego, Zdzisława Mrożewskiego, Jacka Woszczerowicza.
Mówi także o kolejach życia osobistego (jego pierwszą małżonką
była Katarzyna Łaniewska, dzieciństwie (ojciec nieznany), dorastaniu,
o związkach z kobietami (Joanna Rawik po rozstaniu z Gogolewskim
usiłowała popełnić samobójstwo) i dziećmi. Ciosek umiała namówić
interlokutora
do ciekawych zwierzeń. Nie obawiała się także zadawać
mu niewygodnych pytań. I dzięki temu oglądamy prawdziwą twarz
aktora, a nie tylko kolejne maski.