
Choć urodził się w Warszawie, to w jego wspomnieniach z młodzieńczych lat ciągle przewija się Wschód. To ten kierunek wdrukował mu się na stałe w serce i pamięć. Za krainę swojego dzieciństwa uważa Podlasie. Tam regularnie spędzał wakacje u dziadków i wujostwa. „Podlaska wiocha ukształtowała mnie bardziej niż Warszawa” – mówił w jednym z wywiadów. A Bug, nad którym wychowywali się rodzice, traktuje jako rzekę swojego dzieciństwa. „Do tej pory, jak zastanawiam się nad tym, skąd jestem, to wychodzi mi, że tak naprawdę znad Bugu” – wyznał. – Ten pejzaż nadrzeczny jest moim pejzażem wewnętrznym. Pejzażem podstawowym”. W książce „Wschód” zaś pisał: „No bo jak to jest? Że z czasem oddalamy się od miejsca własnych narodzin i to ma być ucieczka, zdrada, emigracja? I wszystko, co robimy, jest próbą powrotu? Że życie to wygnanie? Jak u jakichś bośniackich bogomiłów? I jak u Breakoutu, że »rzeka dzieciństwa«? Jak ten mój Bug, nad który muszę czasami powrócić, żeby choć na chwilę wymknąć się wygnaniu i przechytrzyć samotność? Jak to jest? Że im szersze zataczamy kręgi, tym wyraźniejszy jest środek tego krążenia i tym silniejsze przyciąganie?”. Bug pojawił się też w wydanej trzy lata temu powieści „Przewóz”, pojawia się i teraz.
W swojej najnowszej autobiograficznej książce, w której wspomnienia mieszają się z fikcją, pisarz zabiera czytelników do źródeł. Zdradza, że miał plan, aby sześćdziesiąte urodziny spędzić na zabajkalskich stepach. Ale przyszedł Covid-19. Pojechał więc do krainy swoich rodziców. Tu, przy ognisku nad brzegiem „rzeki dzieciństwa”, ożywają obrazy z przeszłości, także te brutalne dawnego wiejskiego życia, przychodzą zjawy.
Bug ma swój początek na Ukrainie, pod Złoczowem. Stasiuk jedzie więc i tam, bo w Złoczowie w pogromie Ukraińcy zamordowali babkę jego żony. Rzeka jest niemym świadkiem wielu dramatycznych wydarzeń. Wielokrotnie spływała krwią i wciąż nią spływa. Także tocząca się wojna z przygranicznym Bugiem się splata. Po inwazji Rosji na Ukrainę Stasiuk nie wpatruje się, jak płynie woda w Bugu, nie „zawija się w pejzaż jak w kołdrę”, ale aktywnie angażuje się w pomoc humanitarną. W rozdziale „Donbas” opisał swój wyjazd jako wolontariusz kierowca na front. Podróż do źródeł staje się jednocześnie podróżą do śmierci. W opowieści pojawiają się też chłopi okradający masowe groby Bełżca i syryjski topielec. Ale też pobrzmiewa poezja Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego, śladami której autor podróżuje.
Andrzej Stasiuk w „Rzece dzieciństwa” zachwyca spostrzeganiem detali i umiejętnością snucia gawędy. Wszystkie obrazy, wątki składające się na opowieść są tu prawdziwe i nierzeczywiste zarazem, wyrosły z konkretnych zdarzeń, literackich inspiracji i historycznych uwarunkowań. „Rzeka dzieciństwa”, która miała być sentymentalną gawędą, stała się opowieścią o wojnie, a Bug okazał się rzeką, w lustrze której odbiją się koszmary.