Wtorek, 25 marca 2025
WydawcaŚwiat Książki
AutorDariusz Koźlenko
RecenzentMirosława Łomnicka
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2024
Liczba stron256
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 2/2025

Dlaczego tryptyk „Sami swoi”, „Nie ma mocnych” i „Kochaj albo rzuć” należy do najchętniej oglądanych filmów w polskiej telewizji? Bo ciągle bawi i pokazuje kawał historii! Na bazie tej popularności w 2024 roku zrealizowano prequel „Sami swoi. Początek”, a wcześniej dziennikarz Dariusz Koźlenko napisał książkę „Sami swoi. Za kulisami komedii wszech czasów”. Po raz pierwszy, w 2016 roku, wydała ją Fabuła Fraza i wydaje się, że tematyka jest ciągle atrakcyjna, skoro i Świat Książki zdecydował się na włączenie tytułu do swojego katalogu. W roku 2016 powstała również fundacja „Sami swoi”, mająca na celu opiekę nad miejscami znanymi z filmu, by zachować ich oryginalny charakter i udostępnić je szerokiej publiczności. Fundacja dba m.in. o dom Kargula w Dobrzykowicach. Podczas wakacyjnych podróży warto się tam wybrać z książką Koźlenki w ręku.

Autor rozmawiał z prawie wszystkimi twórcami tej kultowej komedii, z reżyserem Sylwestrem Chęcińskim, z autorem scenariusza Andrzejem Mularczykiem, z operatorem kamery Andrzejem Ramlauem, ze scenografem, kostiumologami i aktorami – Jerzym Janeczkiem i Iloną Kuśmierską, z Witoldem Pyrkoszem i Ryszardem Kotysem. Opowiadają oni, jak powstawał film, o ciekawej pracy na planie, o anegdotach z rywalizacji między Władysławem Hańczą a Wacławem Kowalskim, o premierze z 15 września 1966 roku, aktorskich ambicjach, tremie debiutantów, postsynchronach i jak w trakcie kręcenia filmu zmieniał się scenariusz. Książkę podzielono na rozdziały, a każdy zatytułowany jest jak scena filmowa – rozdział pierwszy o doborze aktorów ma tytuł „Mućka ginie na polu minowym, czyli trudne początki”. Kiedy ustalano obsadę do filmu, Władysław Hańcza był już uznanym aktorem, a Wacław Kowalski jeszcze nie i nawet scenarzysta Andrzej Mularczyk nie godził się na taki przydział roli Kazimierza Pawlaka. Zastanawiano się nad kandydaturą Jacka Woszczerowicza lub etatowego chłopa polskiego filmu, czyli Wojciecha Siemiona. Kiedy jednak okazało się, jak fenomenalnie Wacław Kowalski, z kresowym akcentem, odtwarza rolę, zyskał kompletną akceptację, a finalnie Władysław Hańcza musiał mieć podkładany głos, bo zupełnie nie potrafił mówić kresową gwarą. Głosu użyczył mu Bolesław Płotnicki, potrafiący mówić z pięknym kresowym zaśpiewem. Status obu aktorów w momencie rozpoczynania zdjęć był tak diametralnie różny, że na przerwach między zdjęciami leżak do odpoczynku dostarczono tylko Hańczy, co spotkało się z gwałtowną reakcją Kowalskiego, który natychmiast upomniał się o równe traktowanie obu bohaterów filmu. Warto pamiętać, że w kolejnych częściach komedii Hańcza mówi już własnym głosem. Dubbingowana przez Irenę Markiewicz, idealnie naśladująca głos chłopki z Polesia, była też aktorka grająca babcię Pawlaka – Natalia Szymczakowa. Dopilnowano, aby na planie każdy szczegół był oryginalny, nawet garnki do sceny rozbijania ich o ziemię pochodziły z Kresów i były wypalane z szarej gliny. Ta wielka staranność w przekazywaniu detalu wynika też z samego scenariusza, bo jak wspomina Mularczyk, jest on oparty na prawdziwej opowieści wspomnieniowej jego stryja. Aktor Jerzy Janeczek wspomina scenę, jak Kowalski roztarł w rękach zboże i je wąchał. Zapachu upalnego lata 1965 roku nie udało się utrwalić na taśmie, został tylko we wspomnieniach aktorów i całej ekipy.

Takich ciekawostek jest w książce mnóstwo. Właściwie cała się z nich składa, można ją czytać wyrywkowo. Dowiemy się m.in., że niewiele brakowało, a „Samych swoich” nie reżyserowałby Sylwester Chęciński, lecz Bohdan Poręba, a wtedy z pewnością nie byłby to już ten sam film. Ponieważ wydaje się, że film Chęcińskiego odmienił Polaków, a przede wszystkim był pierwszym filmem o przesiedleniach Kresowiaków – warto o nim pamiętać, oglądać go i czytać o nim książki. Niesie w sobie dużo prawdy o nas samych.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ