Wtorek, 9 października 2012
WydawcaWydawnictwo Czarne
AutorTadeusz Słobodzianek
RecenzentTomasz Miłkowski
Miejsce publikacjiWołowiec
Rok publikacji2012
Liczba stron288


Na tom składają się trzy dramaty, pisane w okresie ponad ćwierćwiecza
(1985-2011). Tadeusz Słobodzianek, zafascynowany dziejami sekciarzy na
wschodnich rubieżach przedwojennej Rzeczypospolitej, którzy skupiali się
wokół pojawiających się proroków i ocalałych rzekomo carów, a inspirowany
książkami, poświęconymi temu zjawisku (m.in. „Wierszalin” Włodzimierza
Pawluczuka), podążył ich śladami. Przy czym nie chodziło mu o literalne
odtworzenie historii sekty czy quasicarskiej świty, ale raczej atmosfery
tęsknoty za ładem i porządkującą ideą, która narodziła się w okresie wielkich
napięć i przewartościowań (wojna, rewolucja bolszewicka, carobójstwo
i upadek Rosji). Czas swego rodzaju zawieszenia, kiedy stary świat
legł w gruzach, a nowy powstawał w bólach, sprzyjał pojawianiu się proroków
wieszczących koniec świata i fałszywych carów obiecujących powrót
starych, dobrych czasów, ale i przywódców rewolty, która miała do końca
wymieść z powierzchni ziemi wszelkich wyzyskiwaczy.

Wszystkie te elementy społecznej układanki, oparłszy się na dokumentach
i wyobraźni, spożytkował dramaturg już w „Carze Mikołaju”,
będącym swego rodzaju rekonesansem, rozpoznaniem sytuacji,
ale przede wszystkim artystycznym przetworzeniem zachowań wiejskiej
gromady wobec domniemanego ocaleńca, ostatniego z Romanowów,
który pojawiwszy się w Ciełuszkach, uznany został za przyszłego
wskrzesiciela Cesarstwa Niemieckiego.

W „Proroku Iulji” opowiada Słobodzianek inny fragment historii:
dzieje niedoszłego do skutku ukrzyżowania proroka, uznanego przez
wyznawców za nowe wcielenie Chrystusa i jako nowe wcielenie przeznaczonego
na ofiarę, która miała zapewnić światu ponowne oczyszczenie
z grzechu, nim ten świat ostatecznie się skończy.

Wreszcie powstała „Śmierć proroka”, dramat chronologicznie najnowszy,
ale i ostatni rozdział Wierszalińskiego tryptyku. To w Wierszalinie,
gdzie znajdowała się siedziba sekty i jej centrum świata – Eliasz
Klimowicz, zwany prorokiem Ilją, podczas wojny zostanie aresztowany
przez NKWD i wywieziony w głąb ZSRR, a wiadomości o jego dalszym
żywocie staną się coraz bardziej wątłe. Tak kończy się Wierszaliński
świat, który dzisiaj coraz bardziej zarasta młodym lasem.

Autor nie wystawia swoich bohaterów na pośmiewisko ani też nie
buduje im kapliczek – zachowuje się jak rzetelny obserwator, badacz,
reporter, ktoś, kto chce zrozumieć, skąd w ludziach tak wielka potrzeba
wiary (religijnej, wiernopoddańczej albo komunistycznej), niekiedy
naiwnej a nawet śmiesznej, ale przecież autentycznej.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ