Poniedziałek, 7 stycznia 2013
WydawcaMuzeum Niepodległości
AutorFeliks Łańcucki
RecenzentJanusz Drzewucki
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2012
Liczba stron112


Feliks Łańcucki to poeta, o którym dotąd niemal nikt nie słyszał. Urodził
się w 1919 r. w Żórawnie nad Dniestrem, był uczniem słynnego
Liceum Krzemienieckiego. Swoje wiersze drukował na łamach ukazującego
się w Krzemieńcu „Naszego Widnokręgu”. Ciężko chory na
gruźlicę zmarł w 1942 roku w Dubnie. Prawdopodobnie słuch po nim
wszelki by zaginął, gdyby w roku 1994 spadkobiercy poety nie przekazali
archiwum Muzeum Niepodległości odbitego na powielaczu zbioru
jego wierszy „Podwodne księżyce”, opatrzonego notą o autorze. Trzeba
było następnych kilkunastu lat, aby na trop tej wydawniczej efemerydy
wpadła Bożena Gorska, eseistka, przed laty współpracowniczka „Tekstów”
i „Polonistyki”, autorka książki „Krzemieńczanin” (2008) o życiu
i twórczości zapomnianego poety rodem z Krzemieńca Zygmunta Jana
Rumla (1915-1943).

Na opracowany przez Gorską zbiorek „Sny młodzieńcze, sny lunatyczne”
składają się czterdzieści trzy wiersze Łańcuckiego, jedna proza poetycka
oraz przekłady wierszy Goethego, Heinego, Lermontowa, Boratyńskiego
oraz Iwana Franko. Ilustrowany archiwalnymi fotografiami tomik został
przez Gorską opatrzony wyczerpującą notą edytorską oraz obszernym,
wyjątkowej urody – trzeba przyznać – szkicem krytycznoliterackim „Rozbita
okaryna”. Już pierwsza lektura tych wierszy pozwala zorientować się, że
Łańcucki miał niebagatelny talent literacki, był świetnie wykształcony, także
pod względem rzemiosła poetyckiego, co jak najlepiej świadczy o poziomie
nauczania w Liceum Krzemienieckim. Nie licząc wierszy najwcześniejszych,
pisanych z jednej strony pod wpływem Młodej Polski, z drugiej zaś
pod wpływem Awangardy Krakowskiej, jego liryka zaskakuje dojrzałością
i urzeka artyzmem. Feliks Łańcucki to poeta nie tylko szczęśliwie odnaleziony,
ale także odzyskany dla historii literatury polskiej.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ