Niedziela, 2 października 2022
WydawcaCzarne
AutorAleksandra Szarłat
RecenzentTomasz Zbigniew Zapert
Miejsce publikacjiWołowiec
Rok publikacji2022
Liczba stron552
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 9/2022

Kolejna arcyciekawa książka Aleksandry Szarłat. Usiłuje w niej odpowiedzieć na pytanie postawione niegdyś w tytule opowiadania Antoniego Słonimskiego „Jak to było naprawdę”, nawiasem mówiąc, też bywalca artystycznego przybytku numer 1 z epoki PRL-u, usytuowanego w warszawskiej kamienicy przy Alejach Ujazdowskich 45.

Czemu władza ludowa zezwoliła na jego otwarcie?: „Uznała, że jak nie pozwoli, będzie gorzej, bo ludzie się rozejdą, a tak wszystkich ma na oku. To chyba lepiej, niżby środowisko miało zejść do podziemia. Świetne pole do inwigilacji” – dowodzi Ignacy Gogolewski.

Przybyli czują tam swobodę. Przecież obcują we własnym, godnym zaufania kręgu. Archiwalia zgromadzone w Instytucie Pamięci Narodowej, które wnikliwie cytuje autorka, przekonują jednak, jak bardzo silnie zinfiltrowani bywali klubowicze: „mocno uwikłani w sieć zależności, podporządkowania, często fajerwerki intelektualnej swady w rozmowie przechodziły w przyziemną sferę rozważań; analizowali wytyczne partii w polityce kulturalnej, symptomy zacieśniania swobód twórczych bądź ich rozluźnienia (…) Byli w ścisłym związku z władzą i jednych z kierownictwa rządzącej partii traktowali jako reformatorów, innych jako dogmatyków” – konstatował Marek Nowakowski.

Flagową figurą SPATiF-u był zapomniany dziś satyryk, Józef Prutkowski. 20 kwietnia 1968 roku SB zakłada mu teczkę, jako że: „utrzymuje on kontakty z literatami o poglądach proizraelskich. Współdziałał z bratem Mieczysławem Martulą w sprawie wydania książki »Wygrałem z Hitlerem«, napisanej przez drugiego brata Mariana Rogowskiego. Książka w swej wymowie jest tendencyjna i antypolska”. Nadmieńmy, że nigdy nie została wydana, jej autor jest od ponad dekady na emigracji, sam zaś Prutkowski ocenił rzecz jako mało dojrzałą, nienadającą się do druku. Nie przekonuje to służb, które u Prutkowskiego przeprowadzają rewizję. Konfiskują mu dziennik, publikacje Instytutu Literackiego w Paryżu, amatorskie harmonijki oraz pistolet typu FN kaliber 6,35 wraz z amunicją. Za literackie ambicje brata najciężej zapłaci Martula, którego oskarżono o kolportaż maszynopisu. Co więcej, proponował on druk książki w odcinkach „Expressowi Wieczornemu”! W konsekwencji traci pracę, zostaje wyrzucony z partii, aż w końcu trafia do więzienia.

Czy to z tej okazji powstał w SPATiF-ie kalambur Andrzeja Szczepkowskiego „Ratuj się, kto juif”? „Po francusku to słowo znaczy »Żyd«; wymawia się je podobnie jak »żyw«, co było nawiązaniem do znanego cytatu »Ratuj się, kto żyw« z dramatu Kraszewskiego »Tęczyńscy«” – wyjaśnia reżyser Krzysztof Wierzbicki.

Humor klubowy potęgował towarzyszący gościom tego miejsca alkohol. Nie dziwota, że rodziły się tu charakterystyczne powiedzonka: „Bez chlania nie ma grania” czy „Nie wolno pić na pusty umysł”. „Wiesław Dymny radzi: »Nie pij wódki z alkoholem«. Edmund Osmańczyk: „Piję tylko po zachodzie słońca”. Stefan Kisielewski porywa się na bon mot: „Nie pije się po to, aby było lepiej na duszy, ale żeby zmniejszyły się wymagania”. Tadeusz Konwicki: „Wódka jest niedobra, ale zdrowa”. Bernard Ładysz: „Piję tylko w dwu wypadkach, kiedy jest zakąska i kiedy jej brak”. Nad pijącymi ubolewa Zdzisław Maklakiewicz: »Ileż to ludzkich istnień ta gorzała pochłonęła. Tołstoj – wóda. Gogol – wóda, Przybyszewski – wóda. Hłasko – wóda. Szekspir… Aaa, Szekspir to już inna para kaloszy, Szekspir – whisky. À propos, panie starszy, pan poda Jasia Wędrowniczka, jeśli łaska”.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ