Czwartek, 10 grudnia 2020
WydawcaMuza
AutorKrzysztof Szujecki
RecenzentTomasz Zb. Zapert
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2020
Liczba stron496
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 11/2020

Ceniony historyk olimpizmu tym razem wziął pod lupę trzynaście dam polskiego sportu sprzed dziesięcioleci. Zazwyczaj zapomnianych (w  szczególności Karolina Kocięcka, Elżbieta Ziętkiewicz, Wanda Dubieńska i  Wanda Modlibowska). Czytamy też o Jadwidze Wajsównie, rekordzistce świata w rzucie dyskiem, pochodzącej z rodziny endeckiej. Jej bracia należeli do Stronnictwa Narodowego, za co spotykały ich przykrości ze strony sanacji. Ludomir Wajs trafił nawet do Berezy Kartuskiej, co spowodowało ostrą reakcję Jadwigi, która chciała nawet na znak protestu zbojkotować ważny lekkoatletyczny mecz międzypaństwowy. Polityczna przeszłość rodziny stała się też przyczyną zatrzymania lekkoatletki oraz jej męża – byłego kierowcy rajdowego i właściciela największej w  przedwojennej Polsce szkoły jazdy – Franciszka Grętkiewicza przez Gestapo, gdyż hitlerowcy poszukiwali brata wicemistrzyni olimpijskiej z  Berlina. Po wielogodzinnych, brutalnych i  katorżniczych przesłuchaniach w Alei Szucha (Jadwiga straciła zęby, jej mąż miał odbite nerki) Niemcy, dowiedziawszy się, że mają do czynienia z medalistką igrzysk 1936 r., opamiętali się i zwolnili aresztowanych. Niestety Grętkiewicz nie odzyskawszy sił, zmarł po kilku miesiącach. W PRL­u sportsmenka wyszła ponownie za mąż i zamieszkała w rodzinnych Pabianicach. Warto podkreślić, że w  latach siedemdziesiątych opublikowała na łamach „Przeglądu Sportowego” list protestacyjny adresowany do „złotej” dyskobolki z berlińskiej olimpiady – Niemki Giseli Mauermayer, bowiem ta próbowała wybielić nazistowskich organizatorów tamtych igrzysk, twierdząc, że impreza odbywała się w całkowitej zgodzie z duchem olimpizmu.

Inną bohaterką tej wysoce odkrywczej opowieści jest gimnastyczka Helena Rakoczy. Już u schyłku międzywojnia jej kariera w krakowskim „Sokole” nabierała rozpędu. Zawierucha wojenna odroczyła jedynie eksplozję tego niezwykłego talentu popartego ciężką pracą. Nastąpiło to na MŚ w Bazylei w 1950 roku, kiedy Rakoczy wywalczyła aż cztery złote medale. Dwa lata później podczas igrzysk w Helsinkach Helena nie zdobyła niestety medalu. Startowała po poważnej kontuzji, a na domiar złego padła ofiarą skandalicznego zachowania radzieckiego towarzysza Apolinarego Mineckiego, skierowanego do „opieki” nad polskimi sportowcami. Pod wpływem alkoholu – co zdarzało mu się ponoć regularnie – natrętnie adorował gimnastyczkę – z  opresji wybronił ją znakomity pływak i późniejszy znany działacz „Solidarności” Marek Petrusewicz. Ponieważ był to kolejny pijacki wybryk prominentnego działacza, miarka się przebrała i Mineckiego nie zdołali wybronić już nawet sowieccy przełożeni. Po igrzyskach został w trybie pilnym wydalony do Moskwy. Natomiast Helena dopięła swego i stanęła na podium igrzysk olimpijskich cztery lata później – w Melbourne. Chociaż nigdy nie zabiegała o względy władzy ludowej, zawsze dystansując się od polityki, rządzący usiłowali wykorzystać jej autorytet i popularność do celów partykularnych. Nazwiskiem Rakoczy sygnowano listy protestacyjne – publikowane na łamach polskiej prasy – w obronie skazanego na karę śmierci przywódcy Komunistycznej Partii Grecji. Sytuacji, gdy chciano wprzęgnąć sportowców w machinę propagandy, było zresztą więcej.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ