środa, 22 marca 2017
WydawcaLTW
AutorTomasz Mościcki
RecenzentTomasz Zb. Zapert
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2008
Liczba stron346


Mało brakowało, a kabaret „Qui Pro Quo” nie otworzyłby podwojów.
Józef Hłasko (dziadek Marka) komendant warszawskiej straży ogniowej
pisał, że „budynek jest nieprzystosowany do potrzeb teatru (…) w razie
pożaru nikt by z życiem nie uszedł”. Po przebudowie schodów wiodących
do sutereny Galerii Luxenburga, łączącej ulicę Senatorską z Niecałą,
gdzie zlokalizowano ten „zjawiskowy przybytek podkasanej muzy”
(copyright by Ludwik Starski) kurtyna poszła jednak w górę.

Pisze o tym – z właściwą sobie kompetencją i wdziękiem – Tomasz
Mościcki, najbłyskotliwszy (obok Janusza R. Kowalczyka) krytyk teatralny
obecnej doby. Obala monopol „czołowego specjalisty od kabaretu Dwudziestolecia
Międzywojennego” – przez grzeczność nie wymienię nazwiska
– który „w swojej (…) wydanej w 1978 roku książce o kabarecie tamtego
czasu spisał znaczącą przewagę poglądów zgodnych z ówczesną linią ideologiczną
każącą lata 1918-1939 – krótki czas niepodległości Polski – uważać
za pasmo klęsk na wszystkich polach – nad rzetelną faktografię”.

Tadeusz Boy-Żeleński, omawiając rewię pod wymownym tytułem
„Bez koszulki”, apelował: „błagam dajcie spokój tej defiladzie mniej lub
więcej udanych sutków i wymion”. Tak, więc,„fala nagości, która przetoczyła
się poprzez polskie sceny na przełomie XX i XXI wieku nie była
żadną rewolucją obyczajową – sami o tym nie wiedząc – poszli drogą
wytyczoną 80 lat przed nimi” – słusznie konstatuje Mościcki.

Natomiast nie podzielam poglądu autora, że „gdyby aktywność Jeremiego
Przybory i Jerzego Wasowskiego przypadła na lata dwudzieste,
z pewnością doczekaliby się angażu do »Qui pro quo«”. Przecież związek sceny z ulicy Senatorskiej z satyrą polityczną był niezwykle mocny.
W przeciwieństwie do „Kabaretu Starszych Panów”.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ