Lektura zbioru opowiadań Pancake’a, którego tytuł dla polskiego odbiorcy został zapożyczony od jego debiutanckiego tekstu, to wyprawa do Wirginii Zachodniej – pokrytego pyłem węglowym stanu, który do dzisiaj jest synonimem skrajnej biedy. Posłowie napisał Andre Dubus III. Jest to esej o uniwersalnym pięknie tych opowiadań i prognoza zachwytu nad nimi kolejnych pokoleń. Trylobity, czyli skamieliny, „takie tam stare trupki”, stają się przedmiotem kolekcjonerskim. Zbiera je mały Andy. W starszym wieku zbieractwo przeobraża się w poszukiwanie części zamiennych do samochodów, by je podrasować i dzięki temu w końcu wyrwać się z tego miejsca jak Chester. Trzymane na podwórku wraki starych aut, w których regularnie lęgną się węże, to prosty i jakże wymowny obraz niespełnionych marzeń.
Bohaterami tych mikroświatów są głównie mężczyźni wykonujący ciężką fizyczną pracę, ale także rozmaici wykolejeńcy, a nawet mordercy. Dominuje męskie spojrzenie na świat, na kobiety, których się pożąda, ale nie rozumie, które się bije i patrzy, jak odchodzą. Nie znajdziemy w tej prozie łagodnej męskości, może za wyjątkiem zabranego na polowanie na lisy chłopaka, który w trakcie tej „męskiej inicjacji” zrobi wszystko, by lisa uratować. Znajdziemy opisy ubogiej codzienności, śmierci i pochówków, ale i rozczulające szczegóły, jak na przykład ten, że w miejscowej knajpie każdy z bywalców ma swój własny kubek. Dużo tu przemocy i scen zabijania zwierząt. Są walki kogutów, polowania na wiewiórki i wspomniane już lisy, ale także zabijanie ościeniem żółwia, by usmażyć potem jego mięso. Strzelanie do zwierząt bywa też przypadkowe, jak w scenie, w której łupem myśliwego pada ciężarna łania.
Ta gęsta proza wyszła spod pióra w pełni ukształtowanego pisarza, który niewiele po sobie pozostawił i zginął w niewyjaśnionych okolicznościach, prawdopodobnie śmiercią samobójczą, w wieku 27 lat. Wielka szkoda, straszna strata, jak śpiewa Maria Peszek w piosence o możliwym, ale nigdy niezrealizowanym potencjale.