środa, 9 marca 2022
WydawcaCzarne
AutorWeronika Gogola, Paulina Siegień
RecenzentGrzegorz Sowula
Miejsce publikacjiWołowiec
Rok publikacji2021
Liczba stron250, 316
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 2/2022

Zbieżności: obie autorki piszą autopsyjnie, choć Gogola mieszka na Słowacji na stałe, Siegień zaś Sambię, której głównym miastem jest Królewiec, często odwiedza. Jej „miasto bajka” to Kaliningrad, jak brzmi od lat oficjalna nazwa, dla mnie jednak to Królewiec, a w zasadzie Königsberg – moi dawni sąsiedzi, niemieccy przyjaciele, inni znajomi stamtąd się wywodzący takim mianem się posługiwali. Rosyjscy mieszkańcy też zresztą używają nazwy „Kionigsbierg”, co poniekąd może dziwić – w relacji autorki jawią się jako ludzie pogodzeni ze swym mizernym losem, paskudną teraźniejszością, narodową narracją, i choć odwołują się do przeszłości – „ludzie wolą żyć w  bajce”, pisze – przestali się buntować i nie liczą na większe przemiany. Najwyżej próbują wyjechać. Do Dużej Rosji, jak mawia się tu o Federacji Rosyjskiej, albo za granicę. Bo środowisko wprawdzie czyste i region relatywnie spokojny, ale bezrobocie wysokie, ceny podobnie, a i klimat wredny. Pogoda takoż.

Inaczej to wygląda w Bratysławie (Pozsony po węgiersku, Pressburg po niemiecku – ta wielość nazw to kolejna zbieżność, ślady historii). Żyje się tu… sympatyczniej. Jeśli kogoś interesuje polityka, to ma wszelkie podstawy, by narzekać, iż Mečiar i Fico odbijają się zgagą do dziś, bo z korupcji i kolesiostwa zrobili niemal wzór postępowania. Ale są tu również ludzie, którzy próbują to naprawić – jak prezydentka Zuzana Čaputová. A poza tym – da się żyć. Kraj jakich wiele w tej części Europy, nie za duży, z historią paskudnej kolaboracji w latach wojny, zróżnicowany narodowościowo. Zachowanie niektórych mniejszości nie budzi większych problemów – Romów czy Rusinów dla przykładu; Madziarów, wspieranych aktywnie przez węgierski rząd, można by się obawiać, gdyby nie świadomie wybierany komfort pokojowej koegzystencji.

Weronika Gogola, mieszkanka Bratysławy, żona Słowaka, przestrzega: „Udajemy, że nie obchodzi nas to, co mówią politycy, a jednak czasem się zastanawiamy: co, jeśli mają rację?”. Oby nie. Bo szkoda byłoby kraju, w którym ludzie potrafią zachować zdroworozsądkowe podejście do życia. Cieszyć się trzema morzami, których przecież nie mają. Organizować Międzynarodowe Zawody w Kopaniu Grobów. Kochać Janosika… Kochać Janosika?! No jakże by nie, przecież to Robin Hood ze słowackich Tater! Po prawdzie kolaborant i łajdus, ale kto by mu to chciał pamiętać. Marka Perepeczki też nikt na Słowacji nie pamięta. Bo filmu z jego udziałem po prostu nie pokazywano jako wrażej polskiej propagandówki.

Z wielkim zaciekawieniem czytałem obie książki mimo wyraźnych różnic w sposobie narracji – radosna i żartobliwa Gogola, poważna i przyduszona Siegień. Jaki kraj, taka opowieść…

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ