środa, 31 lipca 2019
WydawcaToposu
AutorMieczysław Machnicki
Recenzent(jd)
Miejsce publikacjiSopot
Rok publikacji2019
Liczba stron70
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 7/2019

Zbiór Mieczysława Machnickiego ukazał się jako tom 165. „Biblioteki »Toposu«” i co ciekawe w 50. rocznicę wydania debiutanckiego zbioru „Skóry”. Przez długie lata poeta ów uchodził za jednego z najciekawszych przedstawicieli nurtu nadrealistycznego, wypowiadającego się konsekwentnie w wierszu wolnym. Tom zatytułowany „Całość”, wydany w roku 2011, był dwunastym zbiorem wierszy utrzymanych w tej właśnie poetyce. Potem poeta dokonał przewartościowania swojej liryki i zaczął pisać do rytmu i do rymu. Wszystkie cztery ostatnie jego tomy, a więc: „lawa się nasładza skorupa ciemnieje” (2013), „jest tylko gradobicie i deszcze Perseidów” (2014), „żeby rzecz zwaną rzeką uznać za skończoną” (2017) oraz „usta moje słyszą i mój język widzi” to cykle wierszy pisanych decymą: po pięć dystychów rymowanych parzyście.

Jestem wielkim entuzjastą ostatniego okresu twórczości Machnickiego. Jego poezja jest mistrzowska, perfekcyjna pod względem warsztatowym, wręcz popisowa, a przy tym porywająca. Ten poeta nie tyle wypowiada się w wierszu, co śpiewa wierszem i z tak wielką swobodą, że każdy, kto sięgnie po tę książkę, nie może pozostać wobec tej liryki obojętnym. Jedyną rzeczą, jaka niespecjalnie mi się podoba w twórczości Machnickiego, to tytuły tych czterech tomów, o czym zresztą kiedyś autorowi powiedziałem w Domu Literatury w Warszawie. Tych wymyślnych i rozbudowanych tytułów nie sposób zapamiętać! Ale to pyłek na arrasie, bowiem wiersze autora „Rzeki Kilimandżaro” urzekają lapidarnością, ale także swobodą, lekkością. Co nie znaczy, że poeta pisze o rzeczach lekkich, łatwych i przyjemnych. Nic z tych rzeczy. Zresztą, niech czytelnik przekona się sam.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ