Piątek, 23 marca 2012
WydawcaW.A.B,
AutorCees Nooteboom
TłumaczenieŁukasz Żebrowski
RecenzentUrszula Witkowska
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2012
Liczba stron160


Są takie książki, wobec których nie można pozostać obojętnym. I chociaż
jest ich coraz mniej we współczesnej literaturze, czasem wciąż
jeszcze pojawiają się i błyszczą jasnym światłem przyćmiewając inne.
A „Utracony raj” do kategorii takich właśnie książek należy. Te 160 stron
zamkniętych w subtelnej okładce, otwiera przed czytelnikiem świat literackiej
próby najwyższych lotów…

Kiedy Almut i Alma – przyjaciółki tak różne od siebie jak ogień
i woda postanawiają, że nadszedł czas, by spełnić od dawna snute marzenia
o Australii i by uwolnić się od przeszłości… i kiedy Erik Zonda
ujrzy anioła… wyruszymy w podróż i my.

Jeszcze być może nie do końca świadomi niezwykłości tej chwili,
może nawet nieco zdezorientowani, ale już czujni. My, którzy czytamy,
nagle zaczynamy współtworzyć czytaną historię. Bo chociaż mało
w tej opowieści słów, to treść w nich zawarta zmusza do refleksji. Jakby
każde zdanie było skończonym bytem.

„Utracony raj” to historia o poszukiwaniu i konfrontacji, o gorzkim
zderzeniu marzeń z rzeczywistością, która niczym sen zawładnie
umysłem czytelnika. Zbudowana została ze słów tak magicznie ze sobą
splecionych, że aż namacalnych. Nie powinno się opowiadać o fabule
tej książki, bo każdy jej opis byłby niewybaczalnym spłaszczeniem znaczeń,
w niej zawartych. Siłą „Utraconego raju” jest przede wszystkim
język opowieści i minimalistyczna konstrukcja.

Aż niewyobrażalne „o ilu słowach można pomyśleć przebywając
w jednym i tym samym miejscu? Odbyłam podróż w swojej głowie
i wylądowałam tam, gdzie już byłam wcześniej, w ciszy”.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ