Utkany ze wspomnień, listów i dokumentów, nieco wybiórczy jednak moim zdaniem, wizerunek Niemiec z lat 193339. Widzianych zazwyczaj oczyma turystycznych obcokrajowców. Głównie Anglosasów, na ogół arystokratów, przemysłowców, ludzi władzy, nauki czy kultury – słowem reprezentantów wyższych sfer – niekiedy uczestników igrzysk olimpijskich. Toteż podtytuł publikacji – „Narodziny faszyzmu oczami zwykłych ludzi” – wprowadza czytelników w błąd. To nie jedyna pomyłka, niestety.
„Vane-Tempes-Stewart Mairi (po mężu Bury; 19212009) najmłodsza córka lorda Londonderry i jego żony Edith. W 1936 roku była w Niemczech wraz z rodzicami i oglądała zimowe igrzyska w Berlinie”. Chyba we śnie, bo w niemieckiej stolicy olimpijczycy rywalizowali latem, pół roku wcześniej konkurowali w Garmisch-Partenkirchen.
Natomiast z prezentowanej na stronie 17 mapy III Rzeszy wynika, że w Prusach Wschodnich istniało Muzeum jakiegoś Tannenberga.
Zainteresowanych tematyką odsyłam więc raczej do lektury „Na tropach Smętka” Melchiora Wańkowicza, tudzież „Cywila w Berlinie” Antoniego Sobańskiego. Swoją drogą ciekawe, czy ten ostatni poznał bliżej W.H. Audena, dla którego – jak pisze Julia Boyd – „dziesięciomiesięczny pobyt w Republice Weimarskiej (…) dał (…) okazję do określenia swojej tożsamości seksualnej”.