Wtorek, 28 marca 2023
WydawcaDwukropek
AutorLiliana Bardijewska
RecenzentMaria Kulik
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2022
Liczba stron112
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 3/2023

Tematyka świąteczna zniknęła już z księgarskich półek, pora zacząć myśleć i marzyć o wakacjach. Zresztą wakacje można mieć w każdej chwili, zawsze warto trzymać w pobliżu odpowiednią lekturę.
Taka jest właśnie najnowsza książka Liliany Bardijewskiej, autorki m.in. wielokrotnie wznawianej opowieści fantastycznej „Zielony Wędrowiec” oraz obsypanego nagrodami (i również wznawianego) „Domu ośmiu tajemnic”. Uczniowie klas młodszych znają także wyróżnioną przez IBBY opowieść „Moje-nie moje”.

Bohaterką tej książki jest dziewięcioletnia Zuzia, która przeprowadziła z rodzicami udane rokowania dotyczące zakupu rolek i oto, wraz z tatą, idą w kierunku sklepu sportowego. Tu mamy zwrot akcji – Zuzanna widzi w witrynie walizkę, o jakiej podświadomie zawsze marzyła. To, co wyróżnia ten sprzęt i sprawia, że także inni przechodnie zatrzymują wzrok, to kolor (bordo metalik), kształt (Empire State Building), napis („See you in Manhattan”), wymiary (mała kabinówka), a przede wszystkim cztery kółka, co czyni walizkę niezwykle zwrotną! Tu muszę wtrącić uwagę prywatną, że w pełni podzielam zachwyt Zuzanny, sama bowiem, jako osoba dużo podróżująca, cenię walizki czterokołowe jako bardziej mobilne i sama taką posiadam.

Oczywiście w tym momencie zakup rolek zostaje odłożony ad Calendas Graecas, a rozpoczynają się negocjacje z szefem Tatabanku, bo cena walizki jest wyższa niż planowanych rolek. Okupiona zgniłym kompromisem i licznymi ustępstwami umowa zostaje zawarta i teraz pozostaje tylko zmierzyć się z reakcją mamy, ale to już po powrocie do domu.

Od tej chwili to już nie Zuzia, lecz walizka będzie główną bohaterką książki. Wraz z nią ożywają zabrane w podróż do Gdańska (uwaga – do Gdańska, a gdzie czterokołowa podróżniczka trafi, o tym za chwilę) liczne gadżety, bez których Zuzia nie może się obyć. Należą do nich: notes, długopis, tiulowa spódniczka na specjalne okazje i oczywiście smartfon.

Kolejny zwrot akcji, który nastąpi na lotnisku, uniemożliwi Manhattance (tak Zuzia nazywa swoją nową zdobycz) wejście na pokład. Wszystko przez scyzoryk, który brat nieopatrznie schował do kieszeni, a co wychwyciły czujniki. Ponieważ plecak Bartka już odjechał na taśmie, scyzoryk wędruje do walizki, a ona sama do luku.

Czy myślisz, czytelniku, że to koniec? Otóż nie, uszkodzona podczas ładowania bagaży nalepka z kodem kreskowym skieruje Manhattankę nie do Gdańska, ale za ocean, gdzie pozna uroki „macierzy”, czyli Manhattanu. Akcja toczy się w dwu planach narracyjnych, śledzimy perypetie walizki przerzucanej z jednego magazynu do drugiego, zagrożenia licytacją, odnalezienie drogi na lotnisko im. Kennedy’ego, wreszcie powrót do Polski i to w kabinie biznesowej.

W planie drugim towarzyszymy Zuzi w samotnych wędrówkach po plaży, widzimy, jak brak smartfona ożywia jej wyobraźnię literacką, otwiera dziewczynkę na spotkania i kontakty z innymi ludźmi, dzielimy jej radość, gdy wreszcie dotrze kurier z oczekiwaną przesyłką. Nie można wykluczyć, że czytelnicy w wieku Zuzi rozpoznają takie podróżnicze realia jak zgubiony bagaż i obecność na lotnisku psów szkolonych w wykrywaniu narkotyków.

Liliana Bardijewska w swojej twórczości często ożywia i personifikuje na pozór martwe przedmioty i nadaje im ludzkie cechy. W ten sposób stają się one pełnoprawnymi członkami społeczności, zwłaszcza gdy zachowują się jak ludzie. I tak, walizka może wirować niczym baletnica i w sytuacji nagłej zrywa się na równe kółka, bluzka załamuje rękawy, pod legginsami uginają się nogawki, tiulowa spódniczka rozdziera się wniebogłosy, latarka nerwowo migocze, a smartfon się zawiesza. Jednym słowem – wszyscy żyją!

To, co może się szczególnie spodobać czytelnikom, to współczesna rzeczywistość, to całe „zanurzenie” w wirtualne uwarunkowania, lajki, selfie, media społecznościowe, tym żyje obecnie młoda generacja. Mnie osobiście uderzyło, jak autorka pokazuje relacje rodzinne, partnerstwo w wychowaniu, negocjacje zamiast rygoru, a zarazem empatię i wzajemne zrozumienie.

Książka ma pozytywne zakończenie, bo po udanej ucieczce z magazynu na lotnisku i przelocie nad miastem, które nigdy nie śpi, Manhattanka wraca szczęśliwie do właścicielki. Pełna humoru i dowcipu sytuacyjnego, z pewnością spodoba się szczególnie dziewczynkom w wieku bohaterki, może być też (wakacyjny temat) atrakcyjną nagrodą na zakończenie roku szkolnego.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ