Główni bohaterowie tej memuarystyki – Józefa i Stanisław Kuriata – to rodzice autora książki. Urodzeni w 1918 i 1923 roku, spędzili dzieciństwo i młodość w wołyńskiej wsi Rudnia Łęczyńska. Aż nadszedł wrzesień roku 1939. Okoliczni mieszkańcy mieli nadzieję, że front nigdy nie dosięgnie ich domostw. Pomimo pojawiających się już w latach trzydziestych zabiegów Ukraińców do utworzenia własnego samodzielnego państwa, nikt nie wierzył, że zaowocują ludobójstwem.
Tymczasem w kwietniu 1943 roku wieś została spalona przez bandę UPA, a nieliczni ocalali jej mieszkańcy (w tym Stanisław i Józefa) znaleźli schronienie w lesie. Towarzyszył im głód, strach, chłód, choroby. Po kilkunastu miesiącach życia w ukryciu dowiedzieli się, że Polski na tych terenach już nie będzie. Ruszyli w podróż w nieznane.
Na Dolny Śląsk trafili z innymi przesiedleńcami, ale był to jedynie przystanek. Osiedlili się na Pomorzu, a macierz odwiedzili dopiero po 35 latach.