Piątek, 2 grudnia 2022
WydawcaBiblioteka Słów
AutorPeter Balko
TłumaczenieMiłosz Waligórski
RecenzentTomasz Gardziński
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2022
Liczba stron240
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 11/2022

Słowacki prozaik Peter Balko już swoją pierwszą powieścią pt. „Wtedy w Loszoncu” wywołał spore poruszenie w literackim światku. Nie dziwi więc, że oczekiwania związane z „Wyspą Ø” (ponownie wydaną w Polsce przez Bibliotekę Słów) były całkiem wygórowane. Tym bardziej że Balko kazał czekać na siebie kilka lat.

Sam akt pisarski i związana z nim twórcza niemoc stanowią zresztą istotny wątek w tej niezwykle metatekstualnej i zmiennej powieści. Głównym bohaterem „Wyspy Ø” jest Cichomir Baza, syn ekscentrycznego słowackiego pisarza Jakuba Bazy. Losy mężczyzny poznajemy na dwóch płaszczyznach czasowych – w latach dzieciństwa płynących w cieniu trudnej relacji z tracącym kontakt z rzeczywistością apą i w czasach współczesnych, Dorosły Cichomir spędza dnie na pozbawionym celu egzystowaniu, zbyt sparaliżowany przeszłymi traumami, by zmierzyć się z perspektywą napisania kolejnej książki po ciepło przyjętym debiucie.

W pierwszych (i zarazem też najbardziej udanych) fragmentach powieści „Wyspę Ø” czyta się niczym poruszający dramat rodzinny. Zdecydowanie najlepiej sprawdza się tutaj przyjęta przez Petera Balko narracja drugoosobowa, dzięki której dystans do bohaterów i ich prawdziwych uczuć zostaje automatycznie skrócony. Słowacki pisarz uczynił jednak z „Wyspy Ø” powieść transformacyjną, która z psychologicznego dramatu przeskakuje w objęcia kolejno taniego thrillera i fantasy, gdzie bohaterowie literaccy stają się równie prawdziwi co ich pomysłodawcy, a w dodatku grozi im zesłanie do obozu zagłady.

Nie byłoby to może problemem, gdyby Balko odarł swoje podejście do tych gatunków z elementów pastiszu. Zamiast tego popełnia typowy błąd początkujących komediopisarzy, którzy wytykają własnym żartom kiczowatość w nadziei, że uczyni to je bardziej zabawnymi. W trakcie spłycania historii autor siłą rzeczy spłyca też własnych bohaterów i pozbawia całą opowieść emocji. „Wyspa Ø” ostatecznie okazuje się więc powieścią udaną, choć przypominającą próbę ułożenia obrazka z puzzli pochodzących z kilku różnych pudełek. Niemożliwe, żeby w takiej sytuacji wszystkie elementy do siebie pasowały, ale widok jest przynajmniej oryginalny.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ