Piątek, 7 lutego 2020
WydawcaIPN
AutorWładysław Bułhak
Recenzent(jk)
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2019
Liczba stron840
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 1/2020

Jeden z szefów brytyjskiego wywiadu, instytucji do istnienia której Wielka Brytania przyznała się dopiero w roku 1983, powiedział, że wywiad to miejsce dla ludzi, „którzy nie boją się mówić tym, którzy nie chcą słychać, o rzeczach, o których nie chcą wiedzieć”. To oczywiście wizja idealna, a ideały rzadko się sprawdzają.

Polski wywiad stworzony został na obraz i podobieństwo sowieckiego, czyli kraju totalitarnego. Co więcej, w ramach tzw. socjalistycznej wspólnoty wywiadów Moskwa wybrała mu specjalizację: Watykan. Podobną specjalność wyznaczono Węgrom. Może wynikało to z sytuacji Kościoła w obu krajach – w Polsce była znacznie mocniejsza – a może była to realizacja starej rosyjskiej zasady: wierz, ale sprawdzaj.

W epoce zarysowującego się odprężenia, przygotowań do Soboru Watykańskiego II i zmiany postawy Watykanu do krajów socjalistycznych, która z czasem zyska miano watykańskiej Ostpolitik, każda pozyskiwana na te tematy informacja miała swą wartość. Dlatego w 1962 roku utworzono w ambasadzie polskiej w Rzymie rezydenturę wywiadu o kryptonimie „Baszta”. I poczęto pozyskiwać agentów. Poza zagranicznymi dziennikarzami i nielicznymi polskimi korespondentami w stolicy Włoch byli to w większości księża, którzy znaleźli się w Wiecznym Mieście i zostali wskazani oficerom z rezydentury przez wydział IV MSW (antykościelny). A ci zachowywali się różnie: jedni usiłowali się zerwać z haczyka, na który złapani zostali w kraju, inni prowadzili jakieś niby gry, jeszcze inni pletli o tym, co wiedzieli i o czym nie wiedzieli. Byli też pożyteczni idioci, tacy jak uchodzący potem za autorytet ks. Michał Czajkowski, który sobie ubzdurał, że modernistyczną wizję Kościoła łatwiej uda się z pomocą SB zrealizować. No i byli zwykli szubrawcy, którzy cenili sobie rozkosze stołu i łoża, tacy jak dyrektor Papieskiego Muzeum Misyjno-Etnograficznego werbista o. Józef Penkowski. Ten ostatni nie wahał się przed przekazaniem rezydentom wywiadu danych personalnych i numerów rejestracyjnych czeskich katolików z tzw. Kościoła podziemnego, którzy jako turyści przybywali do Rzymu. Ten obrzydliwy kapuś doskonale wiedział, że czekają ich rozmaite szykany lub nawet wieloletnie więzienie.

Jaki był urobek rzymskiej rezydentury w czasie tych 16 lat? Też nie da się tego jednoznacznie ocenić. Jeśli chodzi o funkcję prognostyczną, taką jak rozwój stosunków między kardynałami Wyszyńskim i Wojtyłą, kościelną karierę bpa Wojtyły czy prognozy rozwoju Kościoła w Polsce, to trzeba mówić o wielkiej klapie. Wywiad dostarczał bowiem to, czego życzył sobie dysponent. A ten był zainteresowany tylko informacjami, które da się wykorzystać doraźnie, tu i teraz. Do rozmaitych gier i gierek, które im wtedy wydawały się ważne, a dziś większość z nich wywoływać może tylko wzruszenie ramion.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ