środa, 13 lipca 2011
WydawcaNarbook
RecenzentTN
Miejsce publikacjiJelenia Góra
Rok publikacji2010
Liczba stron416


Internetowe radia „bywają” – lepsze i gorsze. Krakowskie Bez Kitu postanowiło
pozostawić po sobie ślad trwalszy – w postaci publikacji drukowanej.
Wydany przez Narbook zbiór ponad pięćdziesięciu rozmów
przeprowadzonych w latach 2003-2010 to zadziwiający melanż wiedzy,
refleksji o życiu, polityce i mediach oraz osobistych wspomnień,
dla których istnieje właściwie tylko jeden wspólny mianownik – muzyka.
Trudno bowiem byłoby nawet określić w przybliżeniu reprezentowaną
tu liczbę jej gatunków
We wstępie czytamy, że mamy tu do czynienia z „muzykami niezależnymi”,

ale jak wynika już choćby z odpowiedzi indagowanych o „niezależność”
artystów, ma ona niejedno imię. Najlepszą rekomendację różnorodności
„Wywiadów…” niech stanowi kilka napotykanych tu nazw (nazwisk):
Coma, T.Love, Czesław Mozil, Jarosław Śmietana, Anathema, Tymon Tymański…
A tuż obok nich: Moonlight, Tumbao, Chupacabaras.
Z tego wachlarza wyłania się pewien konstrukcyjny chaos, ale taki

już chyba los podobnych opracowań. Widać, że redaktorzy, niekiedy
mocno „początkujący” starają się jak mogą, aby zadawane pytania zabrzmiały
oryginalnie. Z różnym skutkiem, często zależnym od zaangażowania
pytającego i jego znajomości twórczości odpytywanego. Niemniej,
nie można tym rozmowom zarzucić braku naturalności i szczerości,
czego szczególną etykietą ma być szeroko anonsowany, „wycięty”
wywiad z Markiem Piekarczykem, który zbyt mocno ocenzurował swe
wypowiedzi w wersji przeznaczonej do druku.
Zarówno w samej idei książki, jak i jej szacie graficznej widać wyraźne

odniesienia do publikowanych co jakiś czas tomów z podobnymi
rozmowami Piotra Kaczkowskiego. Wywiady bez kitu nie są ani tak wnikliwe,
ani erudycyjne, jak te przeprowadzane przez redaktora radiowej
Trójki. Z drugiej strony, może właśnie dzięki temu udało się uniknąć
w nich napuszonej sztuczności i przerostu formy nad treścią. Szkoda
tylko, że Narbook nie pokusił się o uzupełnienie tekstów zdjęciami artystów,
które na pewno tkwią gdzieś w archiwach Bez Kitu. Niemniej,
to nadal cenny dokument – dla fanów każdego z odpytywanych wykonawców,
jak i dla fanów szeroko pojmowanej muzyki w ogóle.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ