Piątek, 3 grudnia 2021
WydawcaPauza
AutorDomenico Starnone
TłumaczenieKatarzyna Skórska
RecenzentGrzegorz Sowula
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2021
Liczba stron172
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 11/2021

Do czego może doprowadzić pedagogika strachu? Pietro Vella, zaangażowany nauczyciel przedmiotów humanistycznych, zakochuje się w swej uczennicy. Nic specjalnie nowego, ani w życiu, ani w powieściach, ona zresztą sama do tego dążyła: „Kochałam cię przez trzy lata, a teraz chcę, żebyś ty mnie kochał”, mówi mu rok po zdaniu matury (co istotne, bo to nie opowieść o niedozwolonej szkolnej miłości). Romans jest burzliwy, pełen zerwań i powrotów, kończy się zresztą szybko. Jego wieczną trwałość – nawet po zerwaniu – gwarantować mają tajemnice najgorszych postępków, jakie wyznają sobie wzajemnie kochankowie.

Ten szantaż odbija się na życiu Pietra – jest coraz bardziej popularnym pedagogiem, autorem dwu wnikliwych i  zadziornych analiz fatalnego stanu szkolnictwa we Włoszech, prelegentem, niemal celebrytą, ojcem trójki dzieci, człowiekiem sukcesu – i wciąż człowiekiem obawiającym się ujawnienia jego tajemnicy z  młodości. Nie wiemy, co takiego przeskrobał, bo Teresa, jego ówczesna partnerka, przyznaje, że nie pamięta ani swego wyznania, ani sekretu Pietra… On zaś całe swe życie podporządkowuje tej hipotetycznej groźbie demaskacji – gdy po kilku dekadach Teresa ma wygłosić laudację podczas odebrania przez Pietra nagrody z rąk prezydenta republiki, nauczyciel nie pojawia się na uroczystości, znika. Możliwa konfrontacja przeraża go. Wybiera „nieobecność nieusprawiedliwioną”.

Pierwsza część książki, relacja głównego bohatera, to próba wiwisekcji, ukazująca załganego tchórza. Wykreował przez lata postać uczciwego, wiernego ideałom (i  żonie) człowieka „bez skazy pod każdym względem”, gdy w gruncie rzeczy nie zostawił Teresy, bał się, ale i nie chciał, trzylet ni młodzieńczy związek stał się koniunkcją idealną, wzorcową, wymarzoną, pełną namiętności i ryzyka.

Starnone chwalony jest jako następca, a kto wie czy nie zastępca Eleny Ferrante, ale nie dajmy się zwariować – Ferrante domyka swoje narracje, nie zostawia luźnych nitek, gdy dwa krótkie zamykające książkę rozdziały sprawiają wrażenie „przyczepki”. Mamy tu nie wiadomo dlaczego głos córki Emmy, ewidentnej pośredniczki, choć wolałbym usłyszeć opinie jej matki, która zastąpiła bohaterowi jego młodą kochankę, ale nie stanowiła dla niego równej tajemnicy – ani zagrożenia. Opowieść Teresy wnosi równie niewiele, skłonny wręcz jestem myśleć, że nie rozgryzła do końca swego dawnego profesora. „Pietro był i jest niebezpiecznym człowiekiem”, mówi – dla siebie, tak, w tym ma rację. Ale czy to chciała przekazać?

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ