Czwartek, 10 grudnia 2020
WydawcaWydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego
AutorMirosław Bańko
Recenzent(pd)
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2020
Liczba stron168
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 11/2020

Autor, autorytet w dziedzinie leksykografii, tym razem stworzył dziesięć świetnych szkiców, lecz nie o słownikach, a o publikacjach nazwanych przez niego jakby przekornie antysłownikami, które „służą czystej zabawie, refleksji lub perswazji”. I tak powstała nowa dziedzina naukowa, czyli antyleksykografia. Omawiane publikacje przeznaczone są do lektury, a nie do szukania informacji, w ich ocenie mniej liczy się wierność w opisie faktów niż pomysłowość, oryginalny styl, walory estetyczne. W niektórych przeważa humor i satyra, w innych elementy perswazyjne lub refleksyjne. Jedne są narzędziem krytyki lub walki, inne służą tylko rozrywce i zabawie. Dzięki tym cechom antysłowniki zbliżają się do utworów literackich i publicystycznych.

Jak podkreśla wydawca, książka jest pierwszym polskim opracowaniem tematu, obejmuje systematyczny przegląd antysłowników polskich od początku XVII wieku po drugą dekadę wieku XXI i kilku słowników obcych, należących do klasyki gatunku.

Tekst czyta się świetnie, bo autor ma „pióro”, czego dowodem są jego stałe felietony w „Kwartalniku Literackim Wyspa” i w tym stylu prowadzona jest narracja omawiająca liczne przykłady antysłowników, wśród których nie zabrakło bestsellerowych tytułów najbardziej dziś popularnego autora, nazwanego „celebrytą wśród polskich językoznawców”, czyli prof. Jerzego Bralczyka. Omawiane są z sympatycznym dystansem, zwłaszcza wtedy, gdy pojawia się cytat „jestem bardziej przywiązany do nazwiska niż do imienia”, a także gdy za Krystyną Gucewicz autor odnotowuje termin „bralczyki” jako nową formę felietonu. Ale jak nazwać formę tekstów prof. Mirosława Bańko?

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ