środa, 3 lipca 2024
WydawcaMłody Book
AutorMaría Hesse
TłumaczenieKatarzyna Sosnowska
RecenzentAnna Kiełczewska
Miejsce publikacjiKatowice
Rok publikacji2023
Liczba stron160
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 6/2024

Moja siostrzenica jest jeszcze za mała na tę książkę, ale na pewno chciałabym, żeby uczyła się odważnej i drapieżnej kobiecości z takich publikacji jak ta świetnie zilustrowana przez hiszpańską autorkę rzecz o „złych kobietach”. María Hesse (zazdroszczę nazwiska) ma na swoim koncie bestsellerowe biografie Fridy Kahlo, Marylin Monroe i Davida Bowiego, i są to prawdziwe wizualne perełki.

Hiszpanka bierze na warsztat postacie silnych kobiet, niesłusznie kulturowo stygmatyzowanych. Przygląda się mitologii greckiej, Biblii, baśniom braci Grimm. Przywołuje z literatury pięknej oraz z kultury masowej te kobiety, których się bano, które nazywano „wariatkami”, które nie pasowały, które zamykano na strychach. Znajdziemy tu i Pandorę, i Ewę, i panią Bovary, ale także zbuntowaną Björk, charyzmatyczną Yoko Ono, wspaniałą Lenę Dunham czy hiszpańską radną Nevenkę Fernández, która po wygranej w sprawie o gwałt… musiała wyemigrować z kraju. Hesse przewietrza kanon, żegnając figurę tzw. kobiety uległej. Te nieuległe były kulturowo szufladkowane jako „te złe”. Pokolenie Hesse kwestionuje to, co dotychczas było akceptowane – np. słynna scena z filmu „To właśnie miłość”, kiedy bohater wyznaje miłość żonie swojego najlepszego przyjaciela (gra ją Keira Knightley), jest dla pokolenia milenialsów i zetek ilustracją zachowań stalkera, a nie wzruszającego amanta. Polecam szczególnie wszystkie analizy dotyczące sztuki filmowej w ostatniej części książki. Rozpoznawalna kreska Hesse i mocna, wręcz mięsista kolorystyka to osobna przyjemność, bo tę książkę się też kontempluje. Jest przy tym szalenie zmysłowa i naprawdę pioruńsko zabawna.

A Ninie, jak podrośnie, dorzucę jeszcze do biblioteki podręcznej tom błyskotliwych esejów Weroniki Murek. I wtedy będę spokojna, że poradzi sobie ze światem, choć pewnie do tego czasu patriarchat jeszcze się nie skończy. Może to w jej pokoleniu ziści się w końcu marzenie Virginii Woolf, żeby ukręcić łeb ideałowi, który określała mianem Anioła Domowego Ogniska, a które Hesse przypomina w swojej przepięknej książce. Na szczęście dzisiaj dziewczynki w nie takie anioły chcą się zamieniać.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ