Piątek, 3 sierpnia 2018
WydawcaNaukowe PWN
AutorPiotr Ambroziewicz
Recenzent(to-rt)
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2018
Liczba stron288
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 7/2018

„Określenie »chuligan« w polskim piśmiennictwie na pewno występuje już w roku 1910. – czytamy w tej zajmującej książce. W »Krytyce«, ukazującym się w Krakowie czasopiśmie poświęconym sprawom społecznym, nauce i sztuce, napisano wtedy o napaściach na Żydów: »Chuligani, którzy urządzali pogromy byli bydlętami i pijakami już na pierwszy rzut oka«”.

Termin chuligan wywodzi się ponoć od irlandzkiej rodziny z XIX stulecia nazwiskiem Hooligan (lub Hoolihan), lubującej się w burdach. Aczkolwiek do języka polskiego wszedł via Rosja, co sprawia, że słowo piszemy przez „ch”.

Często zajmował poczesne miejsce w literaturze omawianej dekady. Między innymi za sprawą opowiadań Marków – Hłaski i Nowakowskiego oraz Andrzeja Brychta. Jak również powieści; Leopolda Tyrmanda „Zły” i Kazimierza Kożniewskiego „Piątka z ulicy Barskiej”. Kazimierz Brandys przed 67 laty na łamach „Życia Radomskiego” pisał tak: „Zawsze i wszędzie chuligaństwo pod różnymi postaciami i w różnych okolicznościach ma jedno i to samo »zaplecze ideologiczne«: reakcyjną nienawiść do rewolucji, do mas ludu, do socjalizmu. (…) Nie jest przypadkiem, że były właściciel sklepu na Marszałkowskiej czy kamienicy czynszowej, na której gruzach wyrasta dziś blok Marszałkowskiej Dzielnicy Mieszkaniowej, myśli to samo i tęskni za tym samym, co chuligan rozbijający okno wystawowe w Centralnym Domu Towarowym”. Wtórowała mu – w „Po prostu”! – Wanda Odolska: „Chuligaństwo jest niezawodną receptą głupoty zaprawionej instynktami sadystycznymi – czymś, co cechowało gestapowców. Chuligany wielkomiejskie, al kapony warszawskich zaułków napastują kobiety, potrafią godzinami sterczeć w wąskiej uliczce, żeby pobić przechodnia”.

Piotr Ambroziewicz, prawnik z wykształcenia, renomowany dziennikarz sądowy („Prawo i Życie”), obficie korzystając z cytatów, snuje pasjonującą opowieść o ludziach zapisanych nie tylko w kronikach kryminalnych. Także w legendzie (Burmajster, Paramonow). Dobrym pomysłem wydaje się zamieszczenie w kolejnych rozdziałach tak zwanego niezbędnika, czyli wykazu określeń i postaci wówczas kojarzonych powszechnie, a dziś zapomnianych. Takich jak: bikiniarze, bumelanci, kułak, Miczurin, Makarenko, bońscy odwetowcy…

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ