Wtorek, 5 maja 2020
WydawcaIskry
AutorMariusz Urbanek
RecenzentEwelina Szyszkowska
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2019
Liczba stron290
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 4/2020

W tym roku obchodzimy 100. rocznicę urodzin i 35. rocznicę śmierci autora kultowej powieści „Zły”. Sejm w uznaniu wielkich zasług ustanowił rok 2020 Rokiem Leopolda Tyrmanda, wybitnego pisarza, dziennikarza i  publicysty. W kinach czytelnicy mogli obejrzeć fabularyzowaną biografię „Pan T.” w reżyserii Marcina Kryształowicza z Pawłem Wilczakiem w roli głównej. A wydawnictwo Iskry przygotowało nowe, uzupełnione wydanie „Złego Tyrmanda” Mariusza Urbanka (publikacji wydanej w 2007 roku, a wcześniej jeszcze w latach dziewięćdziesiątych w nieistniejącym już Wydawnictwie Słowo).

Mariusz Urbanek to doświadczony biograf polskich pisarzy i artystów XX wieku, takich jak Jan Brzechwa, Julian Tuwim, Stefan Kisielewski, Jerzy Waldorff, Kornel Makuszyński. Tu zamiast tradycyjnie napisanej biografii, zebrał wspomnienia świadków epoki, dotarł do osób, które znały osobiście Leopolda Tyrmanda. Jedni przyglądali się autorowi „Złego” z daleka, inni całkiem blisko, niektórzy spotkali go dosłownie raz, wybrani obserwowali Tyrmanda latami. Wśród rozmówców są ludzie kultury, reprezentowanej naprawdę wszechstronnie: Alina Janowska, Agnieszka Osiecka, Szymon Kobyliński, Ludwig Jerzy Kern, Tadeusz Konwicki, Bohdan Tomaszewski, Jerzy Duduś Matuszkiewicz, Zygmunt Broniarek, Sławomir Mrożek… Lista wspaniałych polskich nazwisk nie ma tu końca. Każdy z rozmówców w trakcie swojej opowieści umiejscowiony jest na osi życia Tyrmanda. Ta wielogłosowa opowieść ułożona jest na ile to było możliwe chronologicznie.

Autor oddaje głos swoim rozmówcom, przy czym stosuje zabieg parafrazowania ich wypowiedzi, tak by tworzyły opowieść, którą od czasu do czasu przerywa dosłownymi przytoczeniami. Ale też dyskretnie konfrontuje wspomnienia rozmówców z tym, co wiemy skądinąd z „Dziennika 1954”, ze wspomnień innych osób czy z ówczesnej prasy. Dla znawców epoki oraz wielbicieli twórczości Tyrmanda całość składa się na niezwykły opis realiów, w jakich przyszło żyć polskim artystom po wojnie, opowieść o środowisku, które tworzyli oraz świadectwo, jak niejednoznaczną postacią był Tyrmand, niepokorny gość w kolorowych skarpetkach, promotor jazzu, przenikliwy komentator rzeczywistości, uroczy babiarz i wielbiciel życia.

Opowieści zebrane w tym tomie są pełne soczystych anegdot, jak choćby ta, którą opowiedział Andrzej Trzaskowski, jazzman. Na propozycję Tyrmanda, by poszli na bankiet, zapytał, czy mają zaproszenie. „A czy kiedykolwiek, gdy szedłeś na przyjęcie do ambasady, ktokolwiek sprawdzał zaproszenia?” – odpowiada rezolutnie Tyrmand. Mnie bardzo zaintrygowała opowieść Adeli Grochowskiej, nazywanej przez przyjaciół i znajomych Olimpią, która była w latach pięćdziesiątych redaktorką Czytelnika i pracowała przy wydaniu „Złego”. Od razu przeczuwała powodzenie powieści (oczywiście!), którą określiła jako „socjalistyczny kryminał”. Oceniała też, że autor był łatwy we współpracy (zaskakujące?), pisał „płynnie i porządnie” (to faktycznie pożądane cechy u autora). Co ciekawe, Tyrmand wprowadził do swojej powieści postać Olimpii, czy pod wrażeniem oryginalności imienia redaktorki (jak chce Urbanek) , czy może z wdzięczności dla niej (jak przeczuwam ja)? Tego już się nie dowiemy.

Książka wydana jest w oprawie twardej, z obwolutą, w zwężonym formacie. Wewnątrz wstawiono kilka stron archiwalnych zdjęć. Poza tym czytelnik znajdzie wstęp do nowego wydania, kalendarium życia Leopolda Tyrmanda, wybrane źródła oraz pomocny indeks nazwisk.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ