środa, 30 października 2019
WydawcaAgora
AutorAleksandra Szarłat
RecenzentTomasz Zapert
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2019
Liczba stron616
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 10/2019

Nigdy nie byłem fanem twórczości bohatera tej biografii. Za to wielbicielem autorki książki jestem od 1990 roku, kiedy została mą wykładowczynią na UW. Aparycją oczarowała mnie od razu, inteligencją – po pierwszych zajęciach. O jej dziele można mówić wyłącznie w superlatywach. Obcujemy z narracją przenikliwą, odkrywczą, wszechstronną. Wciągającą niczym wir.

Największą chyba zasługą Aleksandry Szarłat jest demitologizacja opisywanego, który w literaturze własnego autorstwa silnie przetkał życiorys nitkami kreacji. Przy okazji poznajemy kobiety, istotne w nim wyznaczniki: „Ma 15 lat i jest po uszy zakochany. Jego wybranką została śliczna Ewa, adoptowana córka Stefanii i Juliana Tuwimów. (…) Drugą sympatią Andrzeja zostaje Małgosia, potem żona aktora Bogumiła Kobieli”. Po porzuceniu przez Małgorzatę Braunek: „Żuławski przeżywa różne fazy cierpienia. Spotyka się z wieloma kobietami, często równolegle. Są wśród nich aktorki, jak piękna, jasnowłosa Irena K.”. Pozazdrościć!

Vi privée to jednak tylko wykwintne przystawki tej uczty czytelniczej. Danie główne zajmuje ekran. Na pokazie festiwalowym w Cannes „Popioły” oglądał Daniel Olbrychski: „Naraz na naszych oczach ze skały zostaje zrzucony żywy koń. (…) Okrucieństwo nie do wybaczenia. Pytam Wajdę: »Jak mogłeś coś takiego zrobić?«. »„Nie mogę sobie darować, że dałem się namówić Żuławskiemu« – odparł”. „Szaman”, drugi reżyser ekranizacji tej powieści Stefana Żeromskiego, tak to wyjaśniał: „Było wiadomo, że tego konia w tym dniu miano zabić w rzeźni (…) Na planie był weterynarz, który konia uśpił. On spał i spadł z bardzo wysokiej stromej ściany na skałę, zabił się na miejscu. Weterynarz powiedział, iż to była bardzo piękna śmierć dla tego starego konia. Nie wiem czy piękna, ale ja o tym do dziś pamiętam”.

Za najbardziej ekstrawagancki obraz w dziejach naszej kinematografii uchodzi (po)twór Żuławskiego – „Na srebrnym globie”: „Indyki z pióropuszami pływają w morzu, a skrzydlate węgorze i trzykilogramowe karpie unoszą się na powierzchni wody. Trudno w filmie rozpoznać nawet owce – ostrzyżone i pomalowane na różne kolory (…) Każdy kadr (…) atakuje widza na wszelkich możliwych poziomach wrażliwości. A to przez szaleństwo obrazów kamery krążącej pośród aktorów, a to ich nadekspresyjną grą, kiedy wyrzucają z siebie potoki dialogów pisanych młodopolską frazą (…) Sceny sprawiają wrażenie chaotycznie zestawionych, górę biorą emocje”.

Wedle Andrzeja Seweryna powstał jednak: „niezwykły film, którym zachwycony byłby Pasolini”. Być może. Natomiast ja z emfazą rekomenduję lekturę „Szamana”.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ