Miałam okazję brać udział w tym roku w przyrodniczym spacerze po warszawskim Ogrodzie Krasińskich z pisarzem i przyrodnikiem Michałem Książkiem. Godzinna wyprawa po zabytkowym parku wystarczyła, by odkryć, ile fascynujących gatunków zwierząt mieszka pośród nas w miejskich ostojach i jak sprytnie dostosowały się do życia w mieście. Dzikie zwierzęta przyciąga do skupisk ludzkich możliwość zdobycia pokarmu, ale i poczucie bezpieczeństwa, nie ma tu ich naturalnych wrogów, drapieżników. Oczywiście, są inne zagrożenia związane z działalnością człowieka. Nowoczesne budynki nie mają zakamarków, w których można wić gniazda, częste koszenie trawników oznacza mniejszą liczebność owadów, do tego duży ruch na ulicach nie ułatwia przeprawy, czego doświadczają w Warszawie mamy nurogęsi wędrujące ze swoimi dziećmi z Łazienek Królewskich do Wisły. Co ciekawe, jak wskazuje Dorota Suwalska, miejskie cmentarze to… niemal raj na Ziemi z punktu widzenia zwierząt. Cisza, spokój, zieleń… W jej książce można przeczytać, jak sobie w miejskiej dżungli radzą gołębie, jerzyki, sikorki bogatki, kaczki krzyżówki, wiewiórki, jeże, lisy czy dziki, a nawet orły bieliki. Przeczytamy też o tym, że nie jesteśmy sami w mieszkaniach, bo towarzyszą nam m.in. rybiki, roztocza, kątniki. Autorka podaje przykłady, jak można budować przyjaźnie, by zwierzętom, naszym współmieszkańcom żyło się lepiej. Jej książka zachęca do tego, by rozejrzeć się wokół siebie, przyjrzeć się bliżej pierzastym czy futrzastym mieszczuchom. Na końcu książki znajdziemy wskazówki, jak pomagać, gdy natkniemy się na chore czy ranne zwierzę. A jeśli ktoś się zastanawia, czy biec z chlebem do parku, by dokarmić kaczki, albo wystawić mleko dla jeży, to otrzyma jasną odpowiedź: nie, tak nie wolno robić.
W książce nie brakuje wypowiedzi ekspertów, a kto będzie chciał zgłębić wiedzę, znajdzie bogaty wykaz lektur uzupełniających.