Historyk marynistyczny Bernard Ireland raz jeszcze
drobiazgowo analizuje kampanię atlantycką, która – jak się okazało – miała najistotniejsze znaczenie
dla losów II wojny światowej. Walki toczyły
się przeważnie na lądzie, ale o ich rezultatach świadczyły przede wszystkim zmagania na morzach i oceanach. Atlantyk był kluczem do zwycięstwa. Autor opisuje zarówno zwycięstwa niemieckich okrętów podwodnych jak i bitwę technologiczną i pomyłki aliantów.
Bitwa o Atlantyk została przedstawiona nie tylko jako frapująca historia,
ale także jako suma pomyłek i nieścisłości, bowiem sytuacja na morzu nigdy nie była tak opłakana i walka tak nierówna jak ją wówczas przedstawiano. Korekta danych historycznych na podstawie udokumentowanej
statystyki – to jedna z zalet tej książki. Ireland przedstawia nową analizę bitwy, z której wynika w kiedy Wielka Brytania wygrała bitwę o Atlantyk i jakim kosztem.
Początkowo sytuacja nie była tak bardzo groźna. W 1939 roku Niemcy miały w budowie 136 okrętów podwodnych. Z czasem zegar zaczął tykać na korzyść Niemców. Tylko trzech kapitanów niemieckich zatopiło w sumie 112 statków płynących w konwojach.
Nic wiec dziwnego, że w 1941 roku straty żeglugi handlowej na Atlantyku i wodach przybrzeżnych Wielkiej Brytanii wynosiły średnio około 83 statków miesięcznie. Autor wskazuje znaczne uzupełnienia tych strat, bowiem niemal masowo zaczęto budować wtedy statki typu „Empire Liberty”.
Pasjonująca jest historia zdobycia i złamania kodu szyfrowego niemieckiej
maszyny Enigma. Niestety, przy okazji o Polakach brytyjski autor
dziwnym trafem zupełnie zapomniał. Wszystko wskazuje na to, że historię każdy kraj musi pisać od nowa. Polacy byli wszędzie, ale nie wszędzie się o Polakach pisze.