środa, 5 grudnia 2018
WydawcaASPRA-JR
AutorCzesław Mirosław Szczepaniak
Recenzent(jd)
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2018
Liczba stron96
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 11/2018

Autor zbioru wierszy „Ukradkiem” należy moim zdaniem do grona dobrych, ale niedocenianych poetów. A przecież jest obecny w naszym życiu literackim i kulturalnym od mniej więcej czterdziestu lat. Urodzony w roku 1954 Czesław Mirosław Szczepaniak, bo o nim tu mowa, zadebiutował wierszami w 1973 roku na łamach legendarnego dwutygodnika „Nowy Medyk”, zaś w 1977 roku nakładem Iskier ogłosił pierwszy zbiór wierszy „Mieliśmy Białe ściany” (tak, „Białe” z wielkiej litery). Tytułowe „Białe ściany” to ściany szpitali i sanatoriów, w których walczący z ciężką i przewlekłą chorobą poeta in spe spędził dzieciństwo oraz młodość, w Zagórzu koło Warszawy, we Wleniu koło Lwówka Śląskiego, w Jastrzębiu Zdroju i w Busku Zdroju. Pochodzący z Grójca pisarz, od 1981 roku mieszka i tworzy w Warszawie, gdzie zresztą ukończył studia w Wyższej Szkole Pedagogiki Specjalnej. Uprawia nie tylko poezję, ale także prozę, pisze aforyzmy, felietony, teksty literackie i dziennikarskie.

Tom „Ukradkiem” to koncepcyjny zbiór wierszy. Nie dość, że wiersze wydrukowano w nim jeden pod drugim, to na dodatek ułożone zostały alfabetycznie. To otwiera „A potem”, kończą zaś „Życzenia”. Wszystko to sprawia, że jest to nie tylko zbiorek wierszy, ale także cykl wierszy, a może nawet poemat, w którym poeta spowiada się ze swoich spraw wobec Boga i świata. Zmagający się z chorobą, ale także ze starością podmiot liryczny tych tekstów, co najciekawsze, nie traci poczucia humoru, żartuje tak z otaczającej rzeczywistości, jak i z siebie samego uwięzionego w tej rzeczywistości. Poszukując miary wobec siebie, wobec swojego losu, przygląda się uważnie biografiom i twórczości wielkich pisarzy, szukając tam nie tylko pocieszenia, ale także wskazówek. Stąd wiersze „Bruno Schulz”, „Dopisek z Wyspiańskiego”, „Glosariusz norwidowski”, „Mickiewicziana”, „M.K. Sarbiewski”, „Juliusz Słowacki”, „Z Józefa Czechowicza”. Ale i tak do najlepszych należą te, w których poeta pisze o życiu na warszawskim Ursynowie, o chorobie czy o żonie. Czytając wiersze „Choroba”, „Chromając”, „Graszce, kolejny zapisek”, „Między nami” lub „Starość”, odnoszę wrażenie, że to utwory wręcz arcydzielne.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ