Wydarzenia, jakie mają miejsce na Ukrainie, przyprawiają o drżenie serca nawet największych optymistów, zwłaszcza w kontekście bliskości naszych granic. Tajemnicą nie jest, że za tymi wydarzeniami, niczym szara eminencja, stoi Rosja z Putinem na czele. Władimir Władimirowicz bezwzględnie walczy o wpływy utracone przez ZSRR. Zajmowanie kolejnych terytoriów Ukrainy to zdobywanie nie tylko militarnej przewagi nad sąsiadem, ale również olbrzymich aktywów, a także zapewnienie bezpieczeństwa i interesów dla rosyjskich baz wojskowych (choćby na Krymie). Przeciętny Kowalski zadaje sobie pytanie, co w sprawie tej bulwersującej strategii uczyni Europa Zachodnia, podzielona partykularnymi interesami krajów, z których część (Grecja, Cypr, Włochy, Węgry) jest ekonomicznie uzależniona od Federacji. W kontekście ostatnich wypadków, które miały miejsce w Rosji: zabójstwa Borysa Niemcowca, narastającego kryzysu i silnie szerzonej w rosyjskich mediach propagandy nienawiści wobec narodu rosyjskiego, coraz bardziej prawdopodobna wydaje się reakcja zbrojna wobec sąsiadów Rosji – krajów bałtyckich, w tym Polski. Czy w dobie współczesnej cywilizacji kolejna wojna globalna może mieć miejsce? Wydawało się, że przeciw takiej tezie przemawiają choćby względy ekonomiczne. Jednak przykład doktrynalnej i bezwzględnej polityki Władimira Putina sugeruje …