Piątek, 5 października 2018
WydawcaZysk i S-ka
AutorJerzy Besala
Recenzent(łg)
Miejsce publikacjiPoznań
Rok publikacji2017
Liczba stron800
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 9/2018

„Alkoholowe dzieje Polski” to książka bardziej o obyczajach Polaków niż o alkoholu. Pełna relacji pamiętnikarskich i kronikarskich, ale też anegdot. Drugi tom, przedstawiający Polskę pod zaborami, w znacznie większym stopniu niż pierwszy opiera się na materiale źródłowym, a nie na spekulacjach autora. Podobnie jednak jak pierwszy, tak i ten pisany jest w luźnym stylu publicystycznym, w myśl zasady – najważniejsze, żeby nie zanudzić czytelnika.

Opisywany okres to zrywy powstańcze, konspiracja, emigracja. To romantyczne marzenia i pozytywistyczny pragmatyzm, co znajduje odzwierciedlenie na kartach książki. To także czas uprzemysłowienia i zniesienia pańszczyzny. Wieś się bogaci, im bliżej dwudziestego stulecia, tym mniej ze szlacheckich obyczajów. Rosną w siłę ruchy abstynenckie, spożycie alkoholu, zwłaszcza wódki, spada. Ale to przecież także czas, w którym przemysł alkoholowy przeżywa burzliwe zmiany. Maszyna parowa, aparat do destylacji ciągłej, odkrycia Pasteura w dziedzinie drożdży, wszystko to wpływa na jakość produkcji alkoholu, na skalę i cenę jednostkową. Tanie i złej jakości destylaty znikają z rynku, wypierane przez wódkę w jej dzisiejszej formie.

Jerzy Besala opisuje poprzedzające wynalezienie aparatu Pistoriusza formy destylacji alkoholu na ziemiach polskich. „Pierwszy produkt stanowiła melisówka, inaczej witka, zwana też luttrem, czyli zanieczyszczona fuzlami, kwasami i niedogonem 20–40-procentowa wódka. Po kolejnym przepędzeniu otrzymywano prostkę, czyli szumówkę 54-procentową i wreszcie okowitę zbliżoną mocą do spirytusu”.

Brakuje mi w tej książce więcej informacji o samym alkoholu. Co pito? Gdzie produkowano? To czas, kiedy pojawiają się znani producenci – Potocki w Łańcucie, Kasprowicz w Gnieźnie, Winkelhausen w Toruniu i Starogardzie, Baczewski we Lwowie, Kantorowicz w Poznaniu i wielu innych. Stanowili część „Alkoholowych dziejów Polski” w większym stopniu niż szwoleżerowie pod Samosierrą, których opisuje Jerzy Besala. W XIX wieku polskie alkohole zdobywają międzynarodowe uznanie, a wiejski folwark bogatszy o gorzelnię staje się częścią gospodarczego i przemysłowego obiegu, wykraczającego poza dawne szlacheckie włości. Autor dużo pisze o bractwach trzeźwości, jeszcze więcej o pijaństwie, ale bardzo niewiele o samym alkoholu, a w tej dziedzinie Polacy nie mieli się czego wstydzić. To już nie tylko karczma, nie propinacja, lecz światowy eksport, nowoczesny przemysł, który w II Rzeczpospolitej był jednym z głównych źródeł wpływów w budżecie młodego niepodległego państwa.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ