Poniedziałek, 30 lipca 2012
WydawcaRebis
AutorKrzysztof Beśka
RecenzentUrszula Witkowska
Miejsce publikacjiPoznań
Rok publikacji2012
Liczba stron412


Mroczne uliczki, groźne zaułki, ciemne bramy, dymiące
kominy fabryczne z czerwonej cegły, niewyobrażalne
fortuny i skrajna nędza, Polacy, Niemcy, Rosjanie, Żydzi.
Zło, które tak już wrosło w codzienny krajobraz,
że nawet nie dziwi. A jednocześnie siedlisko wszelkich
nadziei i wiary, że będzie lepiej, że fortuna może się zrodzić
w parę chwil, że czeka przecież ziemia obiecana.
Słowem – Łódź. Miasto, które w powieści Beśki staje
się świadkiem tajemniczych zbrodni, podszyte pozytywistycznym
klimatem i odmalowane z godną podziwu
precyzją i klimatem niczym Londyn z okresu Kuby Rozpruwacza.

Wielkanoc. Porwania dzieci bogatych i wpływowych fabrykantów
wstrząsają miastem, a kosmyki włosów pozostawiane na parapetach przez
tajemniczego zbrodniarza, przywołują mitologiczne skojarzenia. Znika ceniony
lekarz. Znika aktor w trakcie spektaklu. Dźwięki fabrycznych syren
mieszają się z cyrkowymi odgłosami. Na domiar złego dziwne się rzeczy
zaczynają dziać na łódzkich ulicach. Studnie wysychają, kamienice zapadają
się i rozkruszają, a przecież budowane z kamienia, miały chronić mieszkających
w nich ludzi.

Wartka akcja wątku głównego (choć narracja stawia przed czytelnikiem
intrygujące zadanie dokonania wyboru, który z wielowątkowej
fabuły jest rzeczywiście tym głównym) przeplata się z zajmującymi opowieściami
pobocznymi i tworzy spójną konstrukcję. Mnożą się zdarzenia,
pojawiają nowe postaci. A całość doprawiona jest nienachalnym opisem
świata z tamtych lat, zapachów, smaków, dźwięków Łodzi sprzed ponad
wieku. I nie stanowią te momenty spowolnienia akcji, a budują świetne
tło do powieściowych intryg.

I oczywiście Riepin i Stanisław, którzy niczym przewodnicy po zawiłościach
mrocznej Łodzi końca XIX wieku stają na wysokości zadania
i z powodzeniem mogą się mierzyć z najlepszymi powieściowymi
detektywami.

Udał się Beśce bez wątpienia kryminał w stylu retro i śmiało można
powiedzieć, że wśród nowości na księgarskim stole „Trzeci brzeg Styksu”
warto dostrzec. Może tylko niepotrzebne się wydają współczesne
prolog i epilog. Powieść broni się bez tego. Nie trzeba dla opowiadanej
historii szukać usprawiedliwienia.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ