Podczas I wojny światowej Adolf Hitler był dekownikiem, niedołęgą, lizusem i dziwakiem. Opowieści o rzekomym męstwie frontowym przyszłego dyktatora pochodzą z jego zakłamanych opowieści zawartych w „Mein Kampf” oraz z propagandy nazistowskiej. Do takiego wniosku doszedł Henrik Eberle – niemiecki historyk, wykładowca na Uniwersytecie Marcina Lutra w Halle.
Wnikliwie przeanalizował „pierwszowojenne” lata Hitlera, który dosłużył się zaledwie stopnia kaprala, czy też raczej starszego szeregowca (gefreiter w armii niemieckiej nie miał statusu podoficera, ani takich kompetencji jak kapral w wojsku polskim). Wstąpił na ochotnika do armii niemieckiej i został przyjęty właściwie omyłkowo. Jako Austriak powinien być odesłany do ojczyzny i ewentualnie zasilić armię C.K. monarchii. W chaosie, kiedy punkty werbunkowe oblegały rzesze ochotników, pewnie nikt nie spytał go o obywatelstwo.
Trafił do 16. rezerwowego pułku piechoty. Tworzyli go poborowi, pochodzący głównie z bawarskiej prowincji. Dyscyplina wśród nich przyprawiała przełożonych o rozpacz. W Belgii polowali bagnetami na kurczaki i o mały włos nie pokaleczyli się wzajemnie.
Chrzest bojowy oddziału miał miejsce 29 października 1914 roku we wsi Geluveld, nieopodal Ypres. Bawarczycy odnieśli korzyść z faktu, że ich wrogowie nie mieli już amunicji i byli wyczerpani po wielotygodniowych bojach. Niemniej jednak w walce wręcz doświadczeni brytyjscy weterani pokonali niemieckich rekrutów. Ponadto wielu Bawarczyków zginęło od ognia rodaków z pułków wirtemberskich i saskich, którzy przez pomyłkę wzięli ich za nieprzyjaciół. Hitler miał szczęście, ponieważ był w pierwszej kompanii, a ta ukryła się w zdobytych okopach brytyjskich i poniosła stosunkowo niewielkie straty.
Niemiecki naukowiec odkrył, że pułkowi towarzysze wyśmiewali przyszłego führera, jako ofermę przymierającego głodem. Nie umiał bowiem otworzyć bagnetem puszki z konserwą. Odmówił też zgody na możliwy awans, gdyż skutkowało to przeniesieniem ze sztabu na pierwszą linię. 4 sierpnia 1918 roku został jednak odznaczony Krzyżem Żelaznym I klasy. Zdaniem autora książki dostał go za wierną służbę i podlizywanie się sztabowcom. Ponoć zawdzięczał order żydowskiemu oficerowi, Hugo Gutmannowi.