Piątek, 24 września 2010
WydawcaNasza Księgarnia
AutorPolly Horvath
TłumaczenieKatarzyna Marciniak
Recenzent(ap)
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2010
Liczba stron280


Któż z nas nie pragnął choć raz, by chociaż na
parę dni przenieść się na bezludną wyspę? Uciec
od zgiełku, spraw i ludzi, by znaleźć czas dla siebie,
by przemyśleć własne życie i poukładać swoje
sprawy na nowo.

Bohaterom „Wyspy” dana jest taka możliwość,
lecz pojawiają się na niej trochę z przypadku i nie
do końca dobrowolnie. Na dodatek każdy z nich
nosi w sobie wielki ból po stracie najbliższych.
Czy zupełnie obcy ludzie są w stanie pomóc sobie
w nieszczęściu, kiedy ci spokrewnieni nie potrafią okazać ciepła?

Tytułowa wyspa jest dziwna – dość nieprzyjazna, ponieważ ciągle
na niej pada deszcz i, jak się okazuje, kryje wiele ponurych tajemnic.
Jest własnością Martena Knockersa, który z wyboru jest samotnikiem
i całe swoje życie poświęca nauce. Pewnego dnia zostaje jedynym
opiekunem dwóch nastoletnich bratanic – Meline i Jocelyn. Zupełnie
nie wie, jak w tej sytuacji się zachować. Wydaje mu się, że zapewnienie
im dachu nad głową i pożywienia załatwi wszystko. Kiedy okazuje
się, że nie jest zbyt dobrym kucharzem, decyduje się na zatrudnienie
gosposi. Ta z kolei wymusza przyjęcie do pracy lokaja, a później sprowadza
do siebie swoją przyjaciółkę. Na wyspie pojawiają się jeszcze
kot i pies. Regularnie zaczyna ją także odwiedzać lekarka. Miejsce to
przestało być zatem oazą spokoju, którego tak pragnął jej właściciel.
Pozostali mieszkańcy wyspy robią zaś wszystko, by tego spokoju mieć
jak najmniej, ponieważ budzi on wspomnienia i tęsknotę za tym, co
bezpowrotnie już się skończyło. Jednak życie pod jednym dachem,
mimo iż obok siebie, wychodzi współlokatorom na dobre.

W historii tej nie brak niespodzianek, a zwroty akcji występują aż
do samego końca książki. Książki, która – mimo wszystko – niesie pozytywne
przesłanie.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ