"Bibliotekarze z zaskoczeniem przyjęli, że ich zawód obejmie deregulacja ministra Gowina. Jedni obawiają się, że książnicami zaczną kierować ludzie nie mający pojęcia o księgozbiorach, inni twierdzą, że zmiana się przyda, bo placówki muszą otwierać się. Lista ministra Gowina zawodów do deregulacji wzbudza wiele kontrowersji w różnych branżach. Na szczęście prawne zamieszanie ominie pracowników samorządowych. Z podległych gminom placówek rwetes podnieść może się jedynie w bibliotekach. Na proponowanej przez ministerstwo liście znalazły się bowiem zawody biblioteczne: bibliotekarz oraz pracownik dokumentacji i informacji naukowej" - czytamy w tekście "I inżynier pokieruje biblioteką" autorstwa Agnieszki Widery, opublikowanym na Portalu Samorządowym. Wbrew pozorom wachlarz bibliotecznych stanowisk jest dość szeroki. Wśród pracowników tzw. służby bibliotecznej mamy młodszego bibliotekarza, bibliotekarza, starszego bibliotekarza, kustosza, starszego kustosza oraz przedstawicieli innych zawodów związanych ze specjalizacją biblioteczną jak m.in. dokumentalista dyplomowany czy adiunkt dokumentacji naukowej. Do bibliotekarzy dyplomowanych zaliczamy z kolei asystenta bibliotecznego, adiunkta bibliotecznego i kustosza dyplomowanego. Wymagania kwalifikacyjne na te stanowiska określa Minister Kultury w swoim rozporządzeniu. Mówiąc w uproszczeniu, by pracować w bibliotece trzeba mieć wykształcenie biblioteczne. Osoby ze średnim wykształceniem ogólnym lub po studiach w innych kierunkach owszem w bibliotece pracować mogą, ale bez uzupełnienia wykształcenia w kierunku bibliotekoznawczym mogą zapomnieć tu o awansie zawodowym. - Nawet profesora - załóżmy filologii angielskiej - jeśli nie potrzebujemy akurat specjalisty w tej dziedzinie na pozabiblioteczne stanowisko, traktujemy tak naprawdę jak człowieka z maturą. Bez wyższego wykształcenia bibliotecznego mógłby on być co …