Wtorek, 16 stycznia 2024
Zachować archiwa i docenić dorobek wydawniczy

Najnowsza edycja dodatku historycznego „Ale Historia” do „Gazety Wyborczej” z 13-14 stycznia w całości została poświęcona  Instytutowi Pamięci Narodowej i pytaniu o jego przyszłość.

Tekst główny zatytułowany „Instytut Brunatnej Polski” napisał Piotr Głuchowski, a uzupełnieniem jest zestaw wypowiedzi znanych historyków dziejów najnowszych reprezentujących różne poglądy polityczne: prof. Andrzeja Nowaka, prof. Andrzeja Friszke, prof. Marka Kornata, prof. Jana Grabowskiego, prof. Adama Leszczyńskiego, prof. Pawła Machcewicza, prof. Grzegorza Motyki oraz prof. Barbary Engelking, a także dr. Karola Nawrockiego, prezesa IPN, cytowanego za tygodnikiem „Sieci” z listopada ubiegłego roku.

IPN powołano w styczniu 1999 roku. Miał uporządkować nierozliczoną lustrację osób związanych z poprzednim systemem, „ukrytych w różnych instytucjach agentów”, a także zająć się ściganiem zbrodni komunistycznych. „W założeniu IPN miał być odległą od polityki placówką naukową. (…) Tymczasem dziś to organ polityki historycznej jednej partii”, stwierdził prof. Andrzej Friszke. „Są w Europie Środkowej różne muzea komunizmu i archiwa byłej bezpieki, ale to instytucje z mniejszymi budżetami, mniejszymi kompetencjami i nie tak upartyjnione. Tymczasem IPN został opanowany już nie przez konserwatystów, ale przez skrajną, brunatną prawicę”, dodał prof. Adam Leszczyński.

Początkowo budżet IPN wynosił 78 mln zł, zatrudniono 145 pracowników, potem budżet wzrastał – w 2007 roku do 207 mln, a zatrudnienie  do 1800 osób. W 2023 roku wydatki Instytutu wyniosły 400 mln zł, a budżet na 2024 rok wynosi 600 mln zł. Liczba etatów przekroczyła 3 tys.

W skład Instytutu wchodzi pion prokuratorski, archiwa, Biuro Edukacji Publicznej (od 2016 roku Biuro Edukacji Narodowej), Wydawnictwo oraz inne jednostki.

„Jeśli IPN ma istnieć, musi być wolny w badaniach naukowych, uwolniony od presji ideologicznej i propagandowej”, postuluje prof. Andrzej Friszke, a prof. Jan Grabowski domaga się, aby „ocalić tylko archiwum. Piony prokuratorski i edukacyjny zamknąć i wyrzucić klucz”, natomiast prof. Andrzej Nowak twierdzi, że „Instytut powinien kontynuować misję w dotychczasowej postaci”. Tak samo opowiada się prof. Marek Kornat, który stwierdził, że „IPN musi być utrzymany, bo robi dobre rzeczy, choć zdarzają mu się potknięcia i nie do końca trafne publikacje  czy też konferencje”.

W sprawie archiwów IPN podobnie jak prof. Jan Grabowski uważa prof. Andrzej Friszke, który powiedział, że „należy zachować IPN-owskie archiwa – zarówno po byłej Służbie Bezpieczeństwa, jak i Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Te zasoby są cennym źródłem wiedzy o czasach okupacji niemiecko-sowieckiej i latach PRL. Niech zostaną, gdzie są. Z czy to się będzie nazywało Instytutem – nie wiem. Może takie archiwum powinno być osobną placówką naukową”.

Również prof. Adam Leszczyński postuluje, aby zachować archiwa IPN, „które należy wydzielić jako osobną część, by mogło dalej działać”, podobnie prof. Paweł Machcewicz apeluje: „uratować trzeba archiwum, które nadal powinno  być otwarte dla dziennikarzy i naukowców. Należy też dać możliwość dalszej pracy badawczej rzetelnym historykom z pionu naukowego Instytutu, podobnie jak redaktorom z działu wydawniczego. Można ich przenieść do innych instytucji”. Prof. Grzegorz Motyka stwierdził: „zachowałbym archiwa jako oddzielny podmiot, ponieważ przeniesienie zasobów Instytutu do istniejących archiwów państwowych oznaczałoby klika lat przerwy w udostępnianiu dokument ów”.

Prof. Andrzej Friszke ocenił też dorobek wydawniczy IPN-u. „Co do wydawnictwa IPN – oni wydają książki, których się komercyjnie nie wyda, bo nie ma tylu potencjalnych czytelników, żeby się opłaciło. A to są publikacje ważne dla poszczególnych środowisk, regionów…”, powiedział.  I dodał, że „ zespół badawczy wymaga weryfikacji”.

 

 

Podaj dalej
Autor: (fran)