Piątek, 29 stycznia 2010
Rozmowa z Marcinem Beme

 

Pierwszy pełny rok działalności za serwisem Audioteka.pl. Jak go podsumujesz w dwóch słowach?

Wielka przygoda.

W jakim stopniu udało się zrealizować wcześniejsze założenia? Przypomnijmy, że plan na 2009 rok zakładał osiągnięcie 1,5 mln zł przychodów ze sprzedaży.

Z planów przychodowych zrealizowaliśmy sporo… ale jedynie sporo ponad 1/3 pierwotnych założeń, czyli ponad 500 tys. zł. Ta kwota nie uwzględnia jednak wpływów z wielu projektów, które rozpoczęliśmy w drugiej połowie roku, a których nie zdążyliśmy zaksięgować. W tej grupie znalazły się m.in. takie przedsięwzięcia jak superprodukcja audio „Narrenturm”, ale także przychody ze sprzedaży Kart Upominkowych czy licencji do projektów specjalnych. W związku z tym przejdą one na rok obecny i również dzięki temu może on okazać się, pod tym względem, jeszcze lepszy niż pierwotnie zakładaliśmy.

Na jakie największe przeszkody natrafił serwis od momentu premiery?

Największy problem stanowią opóźnienia naszych najważniejszych projektów. Dotyczy to m.in. wprowadzenia na rynek telefonu Nokia E52 z preinstalowanym playerem naszego pomysłu i audiobookiem Paula Coleho „Zwycięzca jest sam” (Drzewo Babel-red.). Premierę całego projektu planowaliśmy na maj, czyli równocześnie z wydaniem drukowanej wersji książki. Jednak z przyczyn niezależnych ani od nas, ani od polskiego oddziały koncernu Nokia wystartowaliśmy dopiero w sierpniu – czyli w wakacje – co, delikatnie mówiąc, nie było idealnym terminem.
Opóźnienia nie ominęły także premiery „Narrenturm”, która pierwotnie miała odbyć się w czerwcu i choć latem prowadziliśmy sprzedaż kolejnych części audiobooka w serwisie, to jednak premiera jego wersji na CD odbyła się dopiero na początku października.
Ostatecznie te dwa pierwsze opóźnienia „wypchnęły” niejako z zeszłego roku, dwa inne, a odgrywające w naszych biznesowych założeniach ważną rolę projekty.
Niestety później niż planowaliśmy udało się również dopasować oferowane przez nas audiobooki do formatu odpowiedniego dla iPoda, a co za tym idzie także wystartować ze sprzedażą naszych Kart Upominkowych razem z urządzeniami Apple.
Już nie wspomnę o tym, że cały czas opóźnia się wypłata, pochodzącej ze środków unijnych dotacji, którą otrzymaliśmy w ramach Programu Innowacyjna Gospodarka.

Ile tytułów oferuje obecnie Audioteka.pl?

Blisko 1500, a kilkaset kolejnych czeka na wprowadzenie do sprzedaży. Staramy się poszerzać ofertę w miarę systematycznie, ale bez zbędnego pośpiechu. Chodzi przede wszystkim o uniknięcie sytuacji, w której część tytułów, czasem z pozoru mniej „topowych” po prostu zginie w masie innych. Chcemy mieć możliwość promowania maksymalnie dużej liczby nowych pozycji. Dobrym przykładem z ostatniego okresu jest choćby „Wojna i pokój” Lwa Tołstoja, która w styczniu, w miesięcznym rankingu bestsellerów wyprzedziła nawet „Narrenturm”.

A to oznacza…

Że zanotowaliśmy kilkaset pobrań tego tytułu…

Ile łącznie audiobooków sprzedał serwis od momentu swojej premiery?

Blisko 50 tys. pobrań.

Na czele bestsellerów jest oczywiście „Narrenturm”?

To zdecydowanie nasz numer jeden, z ponad 2500 pobrań na koncie. Jeszcze w ubiegłym roku sprzedał się również cały pierwszy nakład, który na płytach CD przygotowało Polskie Radio.

Kiedy możemy spodziewać się kolejnego tomu cyklu?

„Boży bojownicy”, czyli druga część „Trylogii Husyckiej” jest już oczywiście w planach, ale przyznam się, że pojawiły się dwa tytuły, w przypadku których aż prosi się o realizację jeszcze nawet przed „Bożymi bojownikami”. Nie będzie to łatwa decyzja, ale to miło, że właśnie z takimi problemami będziemy musieli się zmierzyć (śmiech).
Wracając jednak do naszych bestsellerów, to bardzo ciekawym przypadkiem jest „www.1939.com.pl” debiutanta Marcina Ciszewskiego. Ten tytuł bardzo szybko na siebie zarobił i wydawca (War Book-red.) drugą cześć, czyli „www.1944.waw.pl” finansował już, co najmniej w połowie z zysków, a trzecią cześć serii zatytułowaną „Major”, a która swoją premierę miała 27 stycznia, już w 100 proc. Mówiąc o finansowym wymiarze tego przedsięwzięcia należy podkreślić fakt, że do nagrania „Majora” zaangażowany został Adam Ferency, który zdecydowanie nie należy do tanich lektorów. Seria w dużym stopniu finansuje się więc sama, a dodatkowo „Major” jest reklamowany obecnie także na 14 wielkoformatowych ekranach typu LED w siedmiu największych miastach w Polsce.

Jakie tytuły należałoby jeszcze wyróżnić?

Dobrze sprzedają się również audiobooki wydawnictwa Albatros z „Katedrą w Barcelonie” i „Jednym strzałem” Lee Child’a na czele. Bardzo ładnie wyglądał także początek sprzedaży dwóch tytułów Wydawnictwa Literackiego, czyli  „Wrońca” Jacka Dukaja i „Opowiadań rodzinnych” Jerzego Stuhra, mimo że obydwa miały swoje premiery tuż przed Świętami.
Wspomnę jeszcze o stale rosnącej sprzedaży „Igrzysk śmierci” i „W pierścieniu ognia” Suzanne Collins. Których wydawcą jest wydawnictwo Media Rodzina, jeden z naszych pierwszych partnerów.
Honor trzeba oddać także nieśmiertelnej „Samotności w sieci” z liczbą ponad 1500 pobrań, mimo, że tytuł był obecny na rynku już od dłuższego czasu, a w ramach kolekcji sprzedawano go nawet w cenie 6 zł.

Z tego co mówisz wynika, że także w przypadku waszej oferty sprawdza się stare rynkowe prawidło o wyższości nowych tytułów…

Zdecydowanie tak. Najlepiej sprzedają się nowości i przede wszystkim te, którym towarzyszą duże kampanie promocyjne. Klasyka, która królowała na początku naszej działalności, przy znacznie uboższej ofercie, zajmuje obecnie pozycje gdzieś w połowie listy najlepiej sprzedających się pozycji.

Wspomniałeś już o Kartach Upominkowych, które wprowadziliście do sprzedaży w grudniu. Gdzie można je kupić, czy możesz pokusić się o pierwsze podsumowanie tego projektu?

Karty dostępne są obecnie w ok. 200 lokalizacjach, do końca roku powinno ich być 1500.
Co ciekawe już teraz okazuje się, że takie sieci jak Komputronik czy Electro World mogą być jednymi z większych sprzedawców audiobooków, „bijąc na głowę” księgarnie. Do dystrybucji wprowadziliśmy 7000 kart. W najbliższym czasie skupimy się na akwizycji kolejnych punktów detalicznych, ale także promocji w tych miejscach.

A jak rozwija się współpraca z Nokią?

To zdecydowanie mój ulubiony projekt. Zresztą zmienił mój sposób postrzegania audiobooków, który ewoluował z funkcji doskonałego rozwiązania nudy związanej z koniecznością spędzania czasu w ulicznych korkach, do formy prawdziwego relaksu, odpoczynek z daleka od ekranu monitora kilkadziesiąt minut na koniec dnia przed snem…
Poza tym telefon ma jedną podstawową zaletę… jest zawsze z nami. Po pierwsze możemy słuchać książek audio zawsze i wszędzie. Po drugie stale mamy przy sobie urządzenie, na które możemy przegrać pliki pobrane na komputer z serwisu audioteka.pl.
Chociaż w zasadzie, po co w ogóle ściągać na komputer i przekopiowywać na telefon? Nie można przenieść audiobooka prosto z serwisu na telefon? No właśnie można. Najnowsza wersja naszej aplikacji posiada już pełny moduł transakcyjny, zatem można za plik zapłacić bezpośrednio „ze słuchawki” oraz dysponuje pełnym modułem pobierania, dzięki któremu możemy opłacony plik ściągnąć bezpośrednio na telefon. Ponadto aplikacja jest w pełni zintegrowana z indywidualną „półką” klienta, na której przechowywane są wszystkie kupione przez niego tytuły, czyli de facto cały „regał” z audiobookami nosi stale przy sobie.

Zgodzisz się jednak, że podstawowym ograniczeniem swobodnego wykorzystywania tych funkcjonalności są koszty i prędkość transferu mobilnego Internetu…

To prawda, ale będziemy sobie z tym krok po kroku radzić. Sam pobieram pliki przez sieć Wi-Fi, w biurze, ale oczywiście zdaję sobie sprawę, że jeszcze niewiele osób ma taką możliwość. Poza tym wierzę, że audioplayer wbudowany w telefon zmieni życie naszych klientów, w taki sam sposób jak moje życie zmienił wewnętrzny aparat fotograficzny. Jeżeli dzięki takiemu rozwiązaniu zacząłem robić mnóstwo zdjęć, choć nigdy wcześniej specjalnie mnie to nie fascynowało, to mam nadzieję, że klienci z takimi telefonami zaczną słuchać książek.

W ilu modelach telefonów fińskiego producenta znajdzie się wasza aplikacja?

Pracujemy nad kompatybilnością z kilkunastoma modelami. Muszę jeszcze zaznaczyć, że aplikacja dysponuje oczywiście całą platformą do promocji audiobooków. Przy każdym jej uruchomieniu może wyświetlić promowany przez nas aktualnie tytuł. Ten z kolei możemy swobodnie dopasować do profilu zakupowego konkretnego klienta. Tak więc wydaje się, że w momencie, w którym osiągniemy masę krytyczną telefonów z zainstalowaną aplikacją, to promocja w tym kanale może okazać się także bardzo interesująca dla wydawców.

Co planujecie na najbliższe miesiące?

W lutym ma ruszyć współpraca z pierwszym operatorem komórkowym, a swoją premierę będzie miał portal audioteka.orange.pl. To początek sprzedaży audiobooków za pośrednictwem partnerów. Do współpracy w tym systemie zaprosiliśmy liderów w swoich branżach. Są wśród nich tradycyjne księgarnie, ale także portale internetowe, serwisy społecznościowe, a nawet banki.

Chcecie sprzedawać także akcesoria ułatwiające korzystanie z audiobooków?

Tak, projekt nosi nazwę „Minishop z akcesoriami”. To tradycyjna usługa e-commerce, tradycyjna w sensie „z wysyłką paczek”, która została niejako wbudowana w serwis audioteka.pl. W tym sklepie dostępne będzie wszystko, co może być potrzebne do słuchania, a szczególnie do rozpoczęcia przygody z audiobookami: odtwarzacze mp3, transmitery bluetooth, kabelki, przejściówki, słuchawki i różne ciekawostki jak na przykład poduszka do słuchania audiobooków albo wodoodporne odtwarzacze do słuchania książek w basenie. W tej chwili trwa jeszcze zatowarowanie sklepu. Generalnie „Minishop” stanowi element naszej strategii „zbliżania” audiobooka do klienta. Chodzi o to, aby klient mógł w jednym miejscu zdobyć nie tylko najlepszy tytuł o najwyższej jakości nagrania, ale także odpowiedniej klasy urządzenie.

Największe wyzwania, jakie stawia sobie serwis w tym roku?

Kolejne miesiące upłyną nam z pewnością na edukacji kilku wybranych segmentów klientów. W 2009 roku udało nam się w miarę pokazać „światu” audiobook, teraz będziemy chcemy uczyć, jak go słuchać. Według mądrych książek na temat marketingu każdy produkt i usługa ma w czasie wdrażania na rynek tzw. trzy momenty prawdy. Pierwszy zakłada dotarcie do świadomości klientów i przekonanie ich, że produkt istnieje, jest w zasiągu i w dodatku, że jest fajny. Drugi moment prawdy polega na namówieniu klienta na zakup danego produktu, a trzeci to sytuacja, w której klient wraca po kolejny produkt. Obecnie więc przechodzimy z pierwszego do drugiego etapu.

Nie pomijając konieczności dalszej budowy rynku…

Przede wszystkim jego poszerzania, w rozumieniu zwiększania liczby klientów. Od strony tytułów sytuacja wygląda już coraz lepiej. Ale nie możemy ograniczyć się jedynie do rozbudowy rynku „wszerz”. Zwiększanie oferty to nie wszystko. Musimy pozyskiwać nowych użytkowników, nowych klientów. Jednym słowem wyzwanie numer jeden to zbliżać audiobooki do klienta – dosłownie i w przenośni. „Dosłownie”, czyli np. poprzez aplikacje w telefonach, a w przenośni, na przykład poprzez Karty Upominkowe, o które do grudnia tego roku klienci będą się niemal potykać (śmiech).

Rozmawiał Paweł Waszczyk

(na zdjęciu od lewej: Błażej Kukla i Marcin Beme)

 

Podaj dalej
Autor: fot. www.marcin-zawadzki.com