Wtorek, 2 sierpnia 2005
Bezpieczne inwestycje polskiej rodziny.
– Kiedy się patrzy na stojące obok książki z państwa oferty, nie trudno dojść do wniosku, że każda z nich jest inna, ale łączy je jakaś wspólna cecha. Są to tytuły, które klient chce kupić. Jacek Fronczak: – Dokładnie tak. Są to książki głównie poradnikowe i popularnonaukowe. Na swój użytek nazywam je „książkami bezpiecznymi”. Oznacza to, że ze strony klienta stanowią inwestycję na lata i można do nich wracać wiele razy. Bo jak się można naczytać atlasu, słownika lub encyklopedii? Są to również książki warte swoich cen: 109, 119 lub 129 zł. Bożena Chmielarczyk: – Postrzegamy je jako bezpieczne inwestycje każdej polskiej rodziny, ponieważ odpowiadamy na aktualne potrzeby odbiorców. Wszystkie publikacje łączy podobny styl i filozofia wydawnicza. Przy tworzeniu ich przyświeca nam od lat wciąż ta sama idea: informować, uczyć, bawić i inspirować ludzi w każdym wieku. – A „Książki Wybrane”, stanowiące publikowane w pakietach skróty tytułów beletrystycznych? J.F.: – To jest zupełnie inna linia produktowa. W naszej bazie jest grupa klientów, którzy chcą czytać beletrystykę. „Książki Wybrane” to cztery pozycje – specjalnie skrócone przez odpowiedniej klasy fachowców. – Dlaczego akurat cztery? J.F.: – Żeby dać czytelnikowi wybór – każda z książek jest innego rodzaju. Chcemy – zgodnie z naszą dewizą – trafić w gusta poszczególnych członków rodziny. Zawsze jest kryminał, przygoda, historia o miłości, historia rodzinna. – Jakie są nakłady tej serii? J.F.: – Średnia na tom wynosi 60-70 tys. egz., choć były i takie, które rozeszły się w nakładzie 270 tys. egz. W ciągu dziesięciu lat udało nam się sprzedać 3,5 mln egz. tych książek. Ostatnio na 50. Międzynarodowe Targi Książki w Warszawie ukazał się 30. tom tej serii, w którym jednym z czterech zamieszczonych tytułów była najnowsza powieść Kena Folletta – „Zamieć”. Autor był także gościem specjalnym wydawnictwa właśnie na targach. – Czy poza tą serią wydają państwo odrębne książki beletrystyczne? J.F.: – Jeszcze nie. – Brzmi to jak deklaracja. J.F.: – Jesteśmy na etapie testowania różnych rozwiązań. Nasze oddziały na Węgrzech i we Francji mają aż sześć linii beletrystyki. Są to odrębne linie pełnych powieści, np. według autorów czy tematów. – Gdyby takie projekty i u nas doszły do skutku, czy podpisywaliby państwo odrębne umowy autorskie z właścicielami praw, czy kupowaliby je od polskich licencjobiorców? J.F.: – W przypadku „Książek Wybranych” są to zupełnie odrębne prawa – zarówno do tłumaczenia, jak i wydania w formie skróconej. Kupujemy je za pośrednictwem największych agencji w Polsce – Grall i ANAW. – Kto dokonuje skrótów w tych powieściach? J.F.: – Licencjodawca. Mimo że to Andrzej Kuryłowicz przetłumaczył i wydał w Polsce Kena Folletta, nasze wersje mógł przełożyć ktoś inny. W tego rodzaju kwestiach jesteśmy zresztą w stałym kontakcie z wydawnictwem Albatros. Jeżeli ich przekład jest dobry, dlaczego ta sama osoba nie miałaby przygotować skróconej wersji dla nas. Za każdym razem staramy się, aby tłumaczenie dokonywane było od początku z oryginału wersji skróconej. – Polscy wydawcy lubią, a nawet bardzo lubią, z państwem współpracować. Często bowiem zdarza się, że wydana przez Reader’s Digest pozycja obecna już była na naszym rynku. Choćby Biblia, którą kupili państwo od oficyny Pallottinum. Jej dyrektor, ks. Stefan Dusza, przyznał, że gdyby nie sprzedał tych praw, sami byście „zrobili” własną edycję. I dlatego zdecydował się na ten krok. J.F.: – Tak by pewnie było. Z podpisanej umowy zadowoleni jesteśmy zarówno my, jak i Pallotyni. B.Ch.: – Cieszymy się mianem wydawcy, który do polskich domów wprowadził największą liczbę egzemplarzy Pisma Świętego. – Możemy wiedzieć, ile dokładnie? J.F.: – Około 400 tys. egz. Cały czas cieszy się ono niesłabnącym zainteresowaniem. Pod względem nakładów często bijemy rekordy. W ciągu dwóch tygodni sprzedaliśmy np. 180 tys. egz. „Pielgrzyma nadziei” o Janie Pawle II. Bijemy także rekordy w sprzedaży tytułów fonograficznych. – Czy Biblia to najlepiej sprzedająca się pozycja Reader’s Digest? B.Ch.: – Lepiej sprzedała się „Rodzinna encyklopedia zdrowia” – prawie 600 tys. egz. Następny jest „Ilustrowany atlas świata”, sztandarowy produkt Reader’s Digest we wszystkich krajach. Jego nakład wyniósł ponad 520 tys. egz. – Na państwa stronie internetowej znaleźliśmy taką oto informację: „Nasze publikacje powstają w odpowiedzi na aktualne potrzeby klientów, a wszystkie łączy podobny styl i filozofia wydawnicza”. Pod taką deklaracją mogliby się w zasadzie podpisać wszyscy wydawcy. J.F.: – Na pewno nie wszyscy. Odpowiadanie na aktualne potrzeby naszych czytelników oznacza, że Reader’s Digest jest firmą, która te potrzeby stale bada. Książki, które publikujemy, tworzone są dokładnie pod zamówienie decydującej części osób znajdujących się w naszej bazie czytelników. – Mogą państwo zdradzić metodologię gromadzenia takich informacji? B.Ch.: – Do klientów regularnie wysyłane są zapytania, jakie obszary wiedzy ich interesują i w jakiej formie chcieliby takie informacje uzyskiwać – fonograficznej czy właśnie książek. Na podstawie tych odpowiedzi konstruujemy ofertę. J.F.: – Za każdym razem klient dostaje wykaz 21 pomysłów na książkę z danego obszaru, z prawdziwymi tytułami i podtytułami. W stu słowach opisujemy je, podając korzyści z ich posiadania. Za odesłanie odpowiedzi ankietowany otrzymuje drobny upominek z podziękowaniami. Możliwe są takie odpowiedzi jak: „na pewno bym kupił”, „chyba bym kupił”, „raczej bym nie kupił” i „na pewno bym nie kupił”. Ze zwycięskich konceptów układamy plan wydawniczy na następne cztery lata, który potwierdzany jest kolejną fazą testów. Do osób, które uczestniczą w testowaniu, wysyłane są następnie projekty okładek i prawdziwych stron w przygotowywanych publikacjach z prośbą o informacje, czy im się to podoba, czy nie. Dodam, że nie są to te same osoby, które brały udział w pierwszym badaniu. Etap ten zamykany jest w ciągu roku czy półtora przed planowaną datą publikacji. – Skoro ten biznes jest taki dobry, dlaczego państwo wydają tak mało książek? Dlaczego nie ma ich np. 50 w skali roku? B.Ch.: – Odbiorcy, z którymi się kontaktujemy, mają określone potrzeby i zarzucenie ich 50 propozycjami nie …
Wyświetlono 25% materiału - 938 słów. Całość materiału zawiera 3752 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się