Wtorek, 21 czerwca 2005
300 procent wzrostu co rok...
                - Opowiedzcie o swoich początkach. Robert Łakuta: - Spotkaliśmy się z Erykiem w jednej z tutejszych kawiarni. W trakcie rozmowy okazało się, że mój kolega pisze opowiadania, których nikt nie chce wydrukować. Poradziłem mu, żeby sam je sobie wydał. Ponieważ nie bardzo wiedział, jak się do tego zabrać, zaproponowałem swoją pomoc. - Obaj byliście bezrobotni? RŁ: - Robotni byliśmy. Eryk był stomatologiem, ja skończyłem prawo, ale prowadziłem hurtownię. Nie książek. W pewnym momencie okazało się, że nie można łączyć obu biznesów i tak zostaliśmy wydawcami. - Wydając opowiadania pana Eryka. Eryk Górski: - Nie. I nie wydaje mi się, by kiedykolwiek do tego doszło. [śmiech] Powodem założenia oficyny był również fakt, że składając kilka lat temu wizytę w księgarni, stwierdziłem, że nie ma książek, które sam chciałbym przeczytać. Nie było jeszcze Pilipiuka, nikt nie znał Ziemiańskiego... RŁ: - Właśnie Pilipiuk był naszym pierwszym autorem. Kiedy przywieźliśmy z drukarni cały nakład, zajął nam pół pokoju. Bo początkowo firma działała w prywatnym mieszkaniu. - Jaki był pierwszy nakład? RŁ: - 3000 egz. To były "Kroniki Jakuba Wędrowycza". - Jaki wynik osiągnęła do tej pory? Katarzyna Arbaczewska: - Około 25 tys. egz. - Ile książek Pilipiuka ukazało się już u was? KA: - 7. Niebawem wydamy "Norweski dziennik", pierwszą powieść z młodzieżowego nurtu powieściowego Andrzeja. Czekamy jeszcze tylko na ilustracje. - Pilipiuk jest waszym najlepiej sprzedającym się autorem. W jakich nakładach rozchodzą się jego książki? KA: - Ostatnią, zatytułowaną, "Zagadka Kuby Rozpruwacza", wydaliśmy w nakładzie 31 tys. egz. Innych po nie mniej niż 15 tys. egz. Dla nas sukces Andrzeja Pilipiuka także był zaskoczeniem. Zwłaszcza, że wcześniej bezskutecznie szukał wydawcy. My natomiast nie dosyć, że szybko podjęliśmy decyzję o publikacji, to również nie kazaliśmy mu na to czekać zbyt długo. - Cykl "Achaja" Andrzeja Ziemiańskiego też się chyba nieźle sprzedaje. KA: - To prawda. Trzeciego, ostatniego, tomu z miejsca wydrukowaliśmy 30 tys. egz. Drugiego, w 2003 roku, wydrukowaliśmy początkowo 10 tys. egz. i po miesiącu okazało się, że trzeba zrobić dodruk. - Fabryka Słów ma często tych samych autorów co Supernova. A jednak wasze nakłady są kilka razy wyższe. Pomijając książki Sapkowskiego, wydawca ten poszczycić się może sprzedażą każdego tytułu na poziomie kilku tys. egz. KA: - Jedną z zalet współpracy z nami jest pewność, że książkę wydamy naprawdę szybko. Oczywiście, starając się, by było to bez uszczerbku dla czytelnika i tekstu. RŁ: - Ważne, że autor - przekazując nam maszynopis - omija agenta literackiego. Nie tylko przyspiesza to cały proces, ale pozwala obu stronom zachować z tego tortu jak najwięcej, a - jak wiadomo - nie jest on zbyt duży. EG: - Działamy na niewielkim rynku - jest kilku autorów, których wszyscy znają, i kilka wydawnictw, które też wszyscy znają. - Nie wydaje wam się, że ten mocno do niedawna ograniczony nurt literatury fantastycznej coraz bardziej odchodzi od korzeni? Mamy na myśli książki Pilipiuka właśnie, "Linię ognia" Tomasza Pacyńskiego. Spokojnie moglibyście wydawać Jonathana Carrolla. Może stąd coraz większa ich popularność? EG: - Zależy, jaką tu przyjąć definicję. Można powiedzieć, że odeszliśmy od fantastyki, z drugiej zaś strony każda książka nadal się w niej mieści. KA: - W każdej jest jakiś element fantastyki, który nadaje wspólny mianownik. Smoki, elfy i trolle też się już ludziom przejadły. - Miłośnicy fantastyki stanowią coś na kształt klanu, zamkniętego kręgu. Dobrze zdefiniowany przez wydawcę, pozwala na skuteczne promowanie autorów. KA: - To prawda. Są czytelnicy, którzy z założenia kupują wszystkie książki sygnowane logo Fabryki Słów. Jest ich kilka tysięcy, tylko nie każdy się do czytania tych książek przyznaje. - Bo może to są czytadła. Nie odnosicie takiego wrażenia? KA: - To zbytnie uproszczenie - książka jest albo dobra, albo zła. Jeżeli ma rozbawić, pomóc zapomnieć o kłopotach lub uprzyjemnić podróż pociągiem i te zadania spełnia - jest dobra. A że dziennikarze kręcą nosem, uważając, że są to książki gorszej kategorii... - Macie problem z przebiciem się do mediów? KA: - Mamy problem z tygodnikami opinii, pozytywnym wyjątkiem jest tutaj "Wprost". - Duża jest konkurencja na rynku literatury fantastycznej? KA: - Konkurencja to zdrowa sytuacja. - Bardziej konkurujecie o czytelników czy autorów? Kilku już podkupiliście. Kossakowską, Ziemkiewicza, Kresa... KA: - "Galeria złamanych piór" Feliksa Kresa to nie książka fantastyczna, …
Wyświetlono 25% materiału - 699 słów. Całość materiału zawiera 2797 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się